Zanim zarezerwowałam wyjazd w góry, chciałam być pewna, gdzie zjem bezglutenowo. Hotel Arcangelo w Pellizzano zapewnił, że mogę być spokojna, powinnam tylko wziąć swoją mąkę i chleb, i przekazać kucharzowi. Ok.
Obsługa na miejscu naprawdę bardzo miła, jedzenie pyszne, faktycznie dostawałam potrawy wyglądające inaczej niż pozostałych uczestników.
Któregoś dnia podano zupę w której pływały jakieś ziarna. Pytam czy to jest aby na pewno bezglutenowe. Kelner potwierdza u kucharza, że tak. Dopytuję jakie to zboże. Kelner odpowiada z uśmiechem, że... jęczmień
Mam celiakię, która nie daje widocznych objawów, więc nie rozchorowałam się po tym jęczmieniu. Niemniej jestem zła, że ktoś mnie zapewnił, że gotuje senza glutine, skoro nie wie, co to tak naprawdę oznacza.
W hotelu byli właściwie sami Polacy, jest on w ofercie bardzo wielu polskich biur podróży. Dlatego tym bardziej daję znać, żebyście uważali.
Być może coś się u nich kiedyś zmieni, na razie jednak jedzenie tam jest ryzykowne.
Szkoda, bo poza tym, to bardzo fajne miejsce.