Moja córka od lutego jest na diecie bezglutenowej i po ostatecznej diagnozie bałam się, co będzie w przedszkolu. Szczególnie przerażała mnie myśl przygotowywania wszystkich posiłków i ich codziennego dostarczania... Ale nie było tak źle: najpierw porozmawiałam z panią dyrektor, która wprawdzie nie orientowała się, czym jest celiakia i gluten, ale powiedziała, że mają kilkoro dzieci z różnymi dietami i zaprowadziła mnie do kucharki. Ta była dobrze zorientowana w temacie i umówiłyśmy się, że przynoszę swój chleb, makaron i mąkę, a gotowaniem zajmuje się kuchnia. Średnio raz w tygodniu odbywamy konsultację na temat menu na najbliższe dni i wszystko się jakoś toczy. Raz zaliczyłyśmy wpadkę z płatkami kukurydzianymi, ale to tyle.
Ponieważ część produktów przynosimy sami (raz w tygodniu chleb, raz w miesiącu mąka i makaron, sporadycznie coś ekstra, np. płatki śniadaniowe), płacimy stawkę żywieniową w wysokości 2/3 normalnej.
Przedszkola bezglutenowe
Moderator: Moderatorzy
Czy to prywatne, czy publiczne przedszkole?Grażyna pisze:Moja córka już drugi rok chodzi do przedszkola (Ursynów ul.Hirszfelda) .
My chodzimy do publicznego od 2 lat i dopiero w tym roku, ponieważ w tym roku została zdiagnozowana celiakia będę musiała porozmawiać z panią dyrektor na temat tego co wolno, a co nie wolno dziecku.
Jak wygląda taka lista produktów przygotowana przez lekarza?
Czy daje jakąś ulotkę, czy pisze dokładnie co jej wolno, a co nie?
Jak byłam u dietetyka, to dostałam ulotkę i powiedział mi, że na podstawie tego przedszkole będzie przyrządzało produkty, co dla mnie jest podejściem bardzo olewczym, ponieważ no wiadomo, każdy wolałby mieć napisane czarno na białym, co wolno, a co nie wolno.
-
- Nowicjusz
- Posty: 7
- Rejestracja: pn 18 cze, 2012 22:39
- Lokalizacja: mazowieckie
Mój synek właśnie skończył przedszkole. Przedszkole ma posiłki dostarczane z cateringu. Strasznie się bałam na ile jego posiłki będą bezglutenowe, ale okazało się że naprawdę znają się na rzeczy, czego dowodem są badania mojego dziecka z przed miesiąca, wszystkie w normie. Nawet powiedzieli że nie muszę dostarczać listy co może a czego nie, bo Pawelek nie jest jedynym bezglutkiem którego karmią. Co do podwieczorka to codziennie bral ze sobą, bo to już panie organizowały, a ja nie chcialam żeby codzienie jadł wafle ryżowe. Teraz martwi mnie szkoła bo tam juz nie będzie tak fajnie.