Chciałbym zbudować sobie wędzarnie na potrzeby własne. Jeżeli ktokolwiek ma wiedzę na ten temat ,praktykę , jakieś pomysły , sugestie również co do przygotowywania mięsa , czy też chce pogadać o wszystkim co z tym związane to bardzo zapraszam.
Powodów które mnie skłoniły do działania jest kilka:
-są warunki dla realizacji planu
-bywa że łowię całkiem spore rybki
-kupne wędliny bywają ohydne ,jeszcze zależy jak się trafi a regionalne zawierają gluten
-możliwość dobierania sobie składu przypraw
Najbardziej wkurza mnie unia , która chce zakazać stosowania wędzenia naturalnego ( na rzecz chemicznego ) bo to niby takie szkodliwe jest. Mi się wydaje że to na odwrót , np. zjem rybę wędzoną z marketu i się średnio po niej czuję , najem się ponad dwa kilo wędzonego karpia ( taki złowiony i uwędzony w domu) i jest baja
Co Wy o tym sądzicie?
Wędzarnia, wędzenie
Moderator: Moderatorzy
Re: Wędzarnia, wędzenie
Nie pociągnę tematu patologii unijnych, bo wątek odbiegłby od wędzarni
Wynalezienie "chemicznego wędzenia" to oczywiście skrócenie czasu tego procesu, wydajność, i koszty - na opale. Kiedyś zawsze zastanawiałem się jak wędzą kurczaka, skoro jest niby uwędzony a dymem nie pachnie...
Co do rybek to wędzone uwielbiam - najlepsze jeszcze ciepłe. Na razie najlepsze jakie jadłem to chyba miętus. Tutaj smaki rozpoznaje, bo smażone to mi się wydaje każda taka sama - różnią się tylko strukturą mięsa - tzn chodzi mi o zróżnicowanie jakie jest u dorsza, a flądry chociażby...
Co do wędzarni to zbyt biegły w temacie nie jestem. Ojciec ma "składaną" na potrzeby świąteczne: drewniana beczka postawiona na paru cegłach, okopana i tunel z paleniskiem. Nie bawi się w różne techniki jak np zimny dym, wędzi wędliny i mięsko wigilijno/wielkanocne, a od czasu do czasu kiełbase robioną.
Co do pomysłu na stacjonarną, to jeśli jesteś w okolicy borów Tucholskich, to w miejscowości Suszek jest takowa, zadaszona, i 3w1 - tj wędzarnia, grilowarnia i suszarnia (np grzybów) w jednym. Całość zadaszona bodajże ośmiokątnym dachem i ławeczki po obrzeżach. Zarąbisty pomysł wart zapoznania jeśli masz blisko. Zdjęcia niestety nie mam.
Aby być obiektywnym to jednak wędzenie "obdarza" dane mięsko niepożądanymi/trującymi substancjami, jednak czy w ilości szkodzącej zdrowiu to się chyba już nie dowiemy, bo dane wyników zawsze będą miały unijny "smrodek".
Wynalezienie "chemicznego wędzenia" to oczywiście skrócenie czasu tego procesu, wydajność, i koszty - na opale. Kiedyś zawsze zastanawiałem się jak wędzą kurczaka, skoro jest niby uwędzony a dymem nie pachnie...
Co do rybek to wędzone uwielbiam - najlepsze jeszcze ciepłe. Na razie najlepsze jakie jadłem to chyba miętus. Tutaj smaki rozpoznaje, bo smażone to mi się wydaje każda taka sama - różnią się tylko strukturą mięsa - tzn chodzi mi o zróżnicowanie jakie jest u dorsza, a flądry chociażby...
Co do wędzarni to zbyt biegły w temacie nie jestem. Ojciec ma "składaną" na potrzeby świąteczne: drewniana beczka postawiona na paru cegłach, okopana i tunel z paleniskiem. Nie bawi się w różne techniki jak np zimny dym, wędzi wędliny i mięsko wigilijno/wielkanocne, a od czasu do czasu kiełbase robioną.
Co do pomysłu na stacjonarną, to jeśli jesteś w okolicy borów Tucholskich, to w miejscowości Suszek jest takowa, zadaszona, i 3w1 - tj wędzarnia, grilowarnia i suszarnia (np grzybów) w jednym. Całość zadaszona bodajże ośmiokątnym dachem i ławeczki po obrzeżach. Zarąbisty pomysł wart zapoznania jeśli masz blisko. Zdjęcia niestety nie mam.
Aby być obiektywnym to jednak wędzenie "obdarza" dane mięsko niepożądanymi/trującymi substancjami, jednak czy w ilości szkodzącej zdrowiu to się chyba już nie dowiemy, bo dane wyników zawsze będą miały unijny "smrodek".