Gęś sposobów wszelakich
Moderator: Moderatorzy
Gęś sposobów wszelakich
Jak wspomniałem w zakupowym wątku sprawiliśmy sobie gęś.
Skoro mi się udała - to i Wam
Co następuje:
- do środka we woreczku można znaleźć różne rzeczy jak np już odcięta szyja, żołądek i wątróbka - wyjąć go ze środka i całą opłukać z zewnątrz i wewnątrz.
- skrzydła od "łokcia" odciąć, bo piekąc bez naczynia za mocno się spalają (ze szyją w garze pójdą na rosół)
- całość natarłem mieszaniną z: dwie łyżeczki oliwy, sól, rozmaryn, dwa ząbki wyciśniętego czosnku, pieprz biały, kolędra i posypując jeszcze solą z zewnątrz i wewnątrz. Wewnątrz dosypany jeszcze majeranek, bo na zewnątrz przypalony daje goryczke. I zawiniętą folią aby nie obeschła do lodówki na 24h.
FARSZ - z kaszy
- pęczek dymki ze szczypiorkiem skrojone w plasterki
- cebula, "na oko" my lubimy dużo, więc sporo
- czosnek również w miare gustu - u nas poleciała spora główka w kosteczke
- dwa woreczki kaszy gryczanej palonej
- 250g suszonych śliwek troszke wcześniej namoczonych i pokrojone w byle jaką kostkę
prawie całość farszu wygląda tak:
Po 24h farsz załadować do komory dupnej wcześniej zaszywając dziure po szyjce, która odciętą została. Komore po załadunku zaszyć również. Piec 45min na każdy kilogram ptaszyny - moja miała 4kg więc 3h. Jeśli pieczemy w naczyniu to temp może być wyższa - 200C lub więcej, ale sprawdzać czy szybciej nie będzie gotowa. Bez naczynia niższa - 180 lub nawet 170. Jam zrobił namiot z filii aluminiowej więc 190, ale zrumienić chciałem za wcześnie zdejmując go więc troszke nie wyszło. W połowie pieczenia przewracałem na drugą strone.
Piekłem na dole piekarnika z grzaniem górnym i dolnym, ale na godzine przed końcem wstawiałem ziemniaki na górną drabinke więc włączyłem jeszcze termoobieg.
W piekarniku wyglądała tak:
No, że się skórka troszke przyjarała nie będę się chwalić za mocno , ale tak wygląda pokrojona na misie ze smakowitym mieniącym się kolorkiem:
Tym końcowym lekkim przyjaraniem skórki się nie zrażam, bo jak na pierwsze użycie piekarnika i piersza moja wirtuozeria piekarnikowa uważam sezon pieczenia za otwarty Przyjaranie nie wpłynęło na smak - przynajmniej na nasze podniebienia. Smak i zapach zajebisty.
Aha, piec w głębokiej brytwance, bo sporo smalcu wylata z ptaka:
Skoro mi się udała - to i Wam
Co następuje:
- do środka we woreczku można znaleźć różne rzeczy jak np już odcięta szyja, żołądek i wątróbka - wyjąć go ze środka i całą opłukać z zewnątrz i wewnątrz.
- skrzydła od "łokcia" odciąć, bo piekąc bez naczynia za mocno się spalają (ze szyją w garze pójdą na rosół)
- całość natarłem mieszaniną z: dwie łyżeczki oliwy, sól, rozmaryn, dwa ząbki wyciśniętego czosnku, pieprz biały, kolędra i posypując jeszcze solą z zewnątrz i wewnątrz. Wewnątrz dosypany jeszcze majeranek, bo na zewnątrz przypalony daje goryczke. I zawiniętą folią aby nie obeschła do lodówki na 24h.
FARSZ - z kaszy
- pęczek dymki ze szczypiorkiem skrojone w plasterki
- cebula, "na oko" my lubimy dużo, więc sporo
- czosnek również w miare gustu - u nas poleciała spora główka w kosteczke
- dwa woreczki kaszy gryczanej palonej
- 250g suszonych śliwek troszke wcześniej namoczonych i pokrojone w byle jaką kostkę
prawie całość farszu wygląda tak:
Po 24h farsz załadować do komory dupnej wcześniej zaszywając dziure po szyjce, która odciętą została. Komore po załadunku zaszyć również. Piec 45min na każdy kilogram ptaszyny - moja miała 4kg więc 3h. Jeśli pieczemy w naczyniu to temp może być wyższa - 200C lub więcej, ale sprawdzać czy szybciej nie będzie gotowa. Bez naczynia niższa - 180 lub nawet 170. Jam zrobił namiot z filii aluminiowej więc 190, ale zrumienić chciałem za wcześnie zdejmując go więc troszke nie wyszło. W połowie pieczenia przewracałem na drugą strone.
Piekłem na dole piekarnika z grzaniem górnym i dolnym, ale na godzine przed końcem wstawiałem ziemniaki na górną drabinke więc włączyłem jeszcze termoobieg.
W piekarniku wyglądała tak:
No, że się skórka troszke przyjarała nie będę się chwalić za mocno , ale tak wygląda pokrojona na misie ze smakowitym mieniącym się kolorkiem:
Tym końcowym lekkim przyjaraniem skórki się nie zrażam, bo jak na pierwsze użycie piekarnika i piersza moja wirtuozeria piekarnikowa uważam sezon pieczenia za otwarty Przyjaranie nie wpłynęło na smak - przynajmniej na nasze podniebienia. Smak i zapach zajebisty.
Aha, piec w głębokiej brytwance, bo sporo smalcu wylata z ptaka:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 351
- Rejestracja: sob 23 kwie, 2011 09:27
- Lokalizacja: W-wa Ursynów
Re: Gęś sposobów wszelakich
Rosołu nie pokaże, smalcu też nie, pasztetu ani pieczonych nóżek gęsich też, ale pierś szpikowaną morelami, z jabłkami i majerankiem owszem, pokaże
Proszę, oto dzisiejsza, jeszcze gorąca gęsina
Proszę, oto dzisiejsza, jeszcze gorąca gęsina
Nietolerancja? Jasne, nazywa się Hashimoto...
Re: Gęś sposobów wszelakich
Przepis poprosze do tej fotki
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 351
- Rejestracja: sob 23 kwie, 2011 09:27
- Lokalizacja: W-wa Ursynów
Re: Gęś sposobów wszelakich
Pierś gęsia z morelami
Umyć świeżą / rozmrożoną pierś gęsi (całą, podwójną, na kostkach), osuszyć, nakłuć co 3-4 cm szpikulcem albo cienkim nożem idąc ukośnie przez skórę od strony brzegów do środka, palcem rozepchnąć nieco wkłute tuneliki i włożyć do środka połówkę suszonej moreli (jeśli owoce są duże to dać ćwiartkę). Odwrócić gęś skórą do dołu i z boków dopchać kolejne kawałki moreli między kości i mięso. Im więcej moreli wejdzie w dziury, tym mięso będzie smaczniejsze. Ścisnąć i uklepać dłońmi, żeby owoce nie wysuwały się z tunelików.
W skórę wetrzeć sól (ilość trudna do oszacowania na oko...), ułożyć mięso w brytfannie (ja użyłam żaroodpornej szklanej), posypać solidnie roztartym majerankiem, przyklepać i zostawić na kilka godzin w chłodzie (może być na noc w lodówce).
Piec w temp. 175stC bez termoobiegu do miękkości, to jest mniej więcej 2 godziny. Po godzinie obłożyć mięso ćwiartkami jabłek (u mnie szarlotkowe renety ze skórką, ale bez pestek). Po upieczeniu na kilka minut zostawić mięsko żeby "odpoczęło", położyć na deskę i kroić w grube plastry. Podawać z jabłkami, buraczkami na gorąco i np. kaszą gryczaną, czy kluskami z ziemniaków.
Jeśli mięsko zostanie na później, ładnie kroi się na zimno w cienkie plastry. Podawać z chrzanem / ćwikłą, albo piklami, albo z sosem z majonezu czy tp.
Z pozostałych niezjedzonych upieczonych koło gęsi jabłek można zrobić prawie smalec. Prawie, bo więcej w nim jabłek, niż tłuszczu (gęsi ponoć najzdrowszy ze zwierzęcych). Podawać z ciemnym chlebem i zieleniną
Umyć świeżą / rozmrożoną pierś gęsi (całą, podwójną, na kostkach), osuszyć, nakłuć co 3-4 cm szpikulcem albo cienkim nożem idąc ukośnie przez skórę od strony brzegów do środka, palcem rozepchnąć nieco wkłute tuneliki i włożyć do środka połówkę suszonej moreli (jeśli owoce są duże to dać ćwiartkę). Odwrócić gęś skórą do dołu i z boków dopchać kolejne kawałki moreli między kości i mięso. Im więcej moreli wejdzie w dziury, tym mięso będzie smaczniejsze. Ścisnąć i uklepać dłońmi, żeby owoce nie wysuwały się z tunelików.
W skórę wetrzeć sól (ilość trudna do oszacowania na oko...), ułożyć mięso w brytfannie (ja użyłam żaroodpornej szklanej), posypać solidnie roztartym majerankiem, przyklepać i zostawić na kilka godzin w chłodzie (może być na noc w lodówce).
Piec w temp. 175stC bez termoobiegu do miękkości, to jest mniej więcej 2 godziny. Po godzinie obłożyć mięso ćwiartkami jabłek (u mnie szarlotkowe renety ze skórką, ale bez pestek). Po upieczeniu na kilka minut zostawić mięsko żeby "odpoczęło", położyć na deskę i kroić w grube plastry. Podawać z jabłkami, buraczkami na gorąco i np. kaszą gryczaną, czy kluskami z ziemniaków.
Jeśli mięsko zostanie na później, ładnie kroi się na zimno w cienkie plastry. Podawać z chrzanem / ćwikłą, albo piklami, albo z sosem z majonezu czy tp.
Z pozostałych niezjedzonych upieczonych koło gęsi jabłek można zrobić prawie smalec. Prawie, bo więcej w nim jabłek, niż tłuszczu (gęsi ponoć najzdrowszy ze zwierzęcych). Podawać z ciemnym chlebem i zieleniną
Nietolerancja? Jasne, nazywa się Hashimoto...
Re: Gęś sposobów wszelakich
Podobno posypując majeranek po wierzchu podczas pieczenia robi się goryczkowaty - zauważyłaś coś takiego?
p/s dzięki za przepisa - choć u mnie wersja będzie bez jabłek, bo żonka nie może a morele uwielbiam....
p/s dzięki za przepisa - choć u mnie wersja będzie bez jabłek, bo żonka nie może a morele uwielbiam....
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Gęś sposobów wszelakich
Ja często do mięs pieczonych daję majeranek i nigdy nie czułam żadnej goryczy
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 351
- Rejestracja: sob 23 kwie, 2011 09:27
- Lokalizacja: W-wa Ursynów
Re: Gęś sposobów wszelakich
To jest własny majeranek, osobiście hodowany, suszony i tarty w dłoniach, żadnej goryczki nie poczułam, może dlatego, że pieczenie było w dość niskiej temp. i nie spaliłam, a tylko upiekłam
Jeśli Sz. Małżonka nie toleruje jabłek, to sugeruję dodać do pieczenia pomarańcze, albo inny pasujący owoc, albo chociaż podlać wodą, winem, cydrem czy bulionem, żby mięso nie wyschło. Można też wsunąć jakiś płaski pojemnik z wodą pod brytfankę, żeby woda parując nawilżała pieczeń. Jabłka właśnie temu służą (oprócz smaku, aromatu i urody).
Jeśli Sz. Małżonka nie toleruje jabłek, to sugeruję dodać do pieczenia pomarańcze, albo inny pasujący owoc, albo chociaż podlać wodą, winem, cydrem czy bulionem, żby mięso nie wyschło. Można też wsunąć jakiś płaski pojemnik z wodą pod brytfankę, żeby woda parując nawilżała pieczeń. Jabłka właśnie temu służą (oprócz smaku, aromatu i urody).
Nietolerancja? Jasne, nazywa się Hashimoto...
- Anika78
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 222
- Rejestracja: śr 19 mar, 2014 23:47
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Gęś sposobów wszelakich
Nalewko,serdeczne dzięki za przepis
Siostra potrzebowała pomysłu na pierś gesią i podałam jej twój,zrobiła i bardzo jej smakowała
Siostra potrzebowała pomysłu na pierś gesią i podałam jej twój,zrobiła i bardzo jej smakowała
Re: Gęś sposobów wszelakich
to drugie podejście z pieczeniem. Tym razem bez nadzienia, ale za to ziół na full. Ciut ją chyba za długo piekłem, ale co tam. Bardziej tłusta, bo smalcu ściągnęło się 6 salaterek.
Ponad dobę była natarta ziołami i solą, a pieczona była przykryta folią aluminiową co by za mocno nie zjarać.
jednak ta pierwsza była chyba smaczniejsza...
Ponad dobę była natarta ziołami i solą, a pieczona była przykryta folią aluminiową co by za mocno nie zjarać.
jednak ta pierwsza była chyba smaczniejsza...