Powiedzmy wprost - takie rozróżnienie na produkty wychładzające i rozgrzewające niezależnie od ich temperatury to element kuchni pięciu przemian czyli tzw. tradycyjnej medycyny chińskiej. Która ze współcześnie rozumianą medycyną niewiele ma wspólnego.jazgottt pisze:Jeśli ktoś odczuwa zimno na diecie bezmięsnej, proszę pamiętać, że soja i mleko wyziębiają organizm, a kasze, szczególnie gryczana, jaglana, rozgrzewają. (...) Cytrusy uważane są za wychładzające, ale u mnie się akurat to nie sprawdza, choć to z soją i mlekiem się sprawdziło.
wegetarianizm, a dieta bezglutenowa
Moderator: Moderatorzy
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
hmm... tylko jak to wytłumaczyć organizmowi, który zdecydowanie odczuwa, reaguje i funkcjonuje zgodnie z tym, co mówi na ten temat medycyna, która nieprzerwanie działa od tysięcy lat bez większych zawirowań?Magdalaena pisze:element kuchni pięciu przemian czyli tzw. tradycyjnej medycyny chińskiej. Która ze współcześnie rozumianą medycyną niewiele ma wspólnego.
czego nie da się powiedzieć o "współcześnie rozumianej medycynie", która co kilka lat ogłasza nową rewolucję obalając własne niedawne odkrycia - które też przecież dopiero co były "najwspółcześniejsze" i rewolucyjne - i jedyne słuszne?
To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
© Jan Tomaszewski
© Jan Tomaszewski
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Działa albo i nie działa. Zależy od człowieka i częściowo jego przekonań.
Co to znaczy, że soja wyziębia organizm? Skręca metabolizm? Zawiera więcej niż kasza dość wartościowego białka, a termiczny efekt białka jest większy od efektu cukru z kaszy .
Co to znaczy, że soja wyziębia organizm? Skręca metabolizm? Zawiera więcej niż kasza dość wartościowego białka, a termiczny efekt białka jest większy od efektu cukru z kaszy .
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Teoria to jedno, a praktyka to drugie;) wystarczy wypróbować na sobie jedząc tydzień dużo soi, drugi tydzień dużo kaszy jaglanej i gryczanej, nic trudnego, a wynik powie sam za siebie:) Na sobie wypróbowałam i tak właśnie na mnie działają te pokarmy. Zaznaczam więc, że polecam coś, co mi się sprawdza, jak komuś się nie sprawdza to niech nie korzysta z polecenia i po kłopocie. Dużo osób narzeka, że im zimno na diecie bezmięsnej, może warto wypróbować tę opcję, zanim się tę dietę porzuci? Zarówno Ty titrant, jak i Magdalena, chyba nie jesteście na diecie bezmięsnej? Więc dla was to są tylko teoretyczne rozważania, raczej nie wypróbowaliście, co nie? Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę. Już od kilku lat żywię się głównie roślinami i nie mam problemów ze zdrowiem i samopoczuciem, przy czym sprawdzam często krew tak na wszelki wypadek pod kątem różnych niedoborów i póki co jest wszystko ok, więc uważam, że polecanie komuś tego, co mi się sprawdza jest jak najbardziej na miejscu w tym wątku.
Medycyna chińska moim zdaniem może uzupełniać medycynę zachodnią, często lepiej się sprawdza w przypadku dolegliwości nieostrych, przewlekłych i ogólnie upierdliwych. Sama korzystam z osiągnięć obu, przecież się nie wykluczają wzajemnie. Z naszego polskiego tradycyjnego ziołolecznictwa też czasem korzystam, moja Babcia ze mną na łąki chodziła zbierać zioła, jak byłam dzieckiem:)
Kasza gryczana zawiera rutynę, uszczelnia naczynia krwionośne, nie trzeba wtedy rutinoskorbinu. Soja z kolei ma ciężko strawne białko, może o to chodzi? Co z tego, że ma dużo białka, skoro organizm namęczy się, żeby ją strawić? Zresztą w Polsce od dawna, z dziada pradziada, jada się kasze, soczewicę, groch, fasolę, a soi akurat się nie jadało. W krajach gdzie je się soję od pokoleń nie jada się jej dużo i jada się przefermentowaną, aby była lepiej strawna. O parówkach sojowych nikt tam nie słyszał.
Medycyna chińska moim zdaniem może uzupełniać medycynę zachodnią, często lepiej się sprawdza w przypadku dolegliwości nieostrych, przewlekłych i ogólnie upierdliwych. Sama korzystam z osiągnięć obu, przecież się nie wykluczają wzajemnie. Z naszego polskiego tradycyjnego ziołolecznictwa też czasem korzystam, moja Babcia ze mną na łąki chodziła zbierać zioła, jak byłam dzieckiem:)
Kasza gryczana zawiera rutynę, uszczelnia naczynia krwionośne, nie trzeba wtedy rutinoskorbinu. Soja z kolei ma ciężko strawne białko, może o to chodzi? Co z tego, że ma dużo białka, skoro organizm namęczy się, żeby ją strawić? Zresztą w Polsce od dawna, z dziada pradziada, jada się kasze, soczewicę, groch, fasolę, a soi akurat się nie jadało. W krajach gdzie je się soję od pokoleń nie jada się jej dużo i jada się przefermentowaną, aby była lepiej strawna. O parówkach sojowych nikt tam nie słyszał.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Powinienem być na diecie opartej na energii kosmicznej chyba. Po zbożach (dostępnych w sklepach) oddech spada mi tak, że pewnie jedyny ratunek w obniżeniu metabolizmu i wyziębieniu . Na soję jestem b. uczulony, ostatni raz jadłem z 6 lat temu. Po innych strączkowych różnie, ale na ogół boli mnie głowa. Po mięsach (normalnie dostępnych w sklepach) śpię. Na głodówce jest mi zimno, ale to chyba najprzyjemniejsze z doznań.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Titrant, coś mi świtało, że kiedyś, jak tu częściej zaglądałam, czytałam Twoje posty liczne i miałeś jakieś duże problemy ze zdrowiem i reakcjami na żywność. Łatwo Cię zapamiętać, bo twarz swoją udostępniasz do podziwiania i masz zdecydowanie własne zdanie na wiele tematów:) jeśli mogę spytać, to jakie pokarmy tolerujesz? Może powinieneś jeść jak szympans - owoc zawinąć w liścia(=sałata) i czasem do tego jakiś korzonek bądź owad?:) tylko wtedy musiałbyś jeść bardzo dużo, a kogo na to stać?
W ogóle uważam, że weganizm to dieta w Polsce trudna, aczkolwiek warta zachodu, jeśli ktoś lubi wyzwania. Jest bardzo mało dostępnych gotowych pełnowartościowych produktów, szczególnie jak ktoś nie może lub nie chce jeść soi lub pszenicy. Gdyby było łatwiej, to już byłabym dawno weganką, a tak to czasem ciężko coś zjeść, szczególnie poza domem, że o wakacjach nad morzem to nie wspomnę, pokój z kuchnią zawsze bierzemy. Na szczęście lubię przyrządzać posiłki, więc nie psuje mi to wakacji, ale czasem ciężko dostać coś innego niż groszek w puszce czy ziemniaki. Pistacje, spirulina, nasiona konopii - to też są super źródła białka, ale są miejsca, gdzie trudno je dostać. Dlatego zachęcam wszystkich, aby diety nie traktować jak religii, szczególnie osoby z nietolerancjami pokarmowymi (czyli ograniczonym i tak jadłospisem) i jak nie ma co jeść to zjeść raz na rok coś odzwierzęcego, lepsze to niż paść z głodu:) Pewnie z czasem dostępność produktów i dań wegańskich, jak i bezglutenowych, się polepszy, ale póki jest jak jest to trzeba sobie jakoś radzić. Osoby chore na celiakię nie mają wyboru - muszą jeść bezglutenowo zawsze, ale weganie ten wybór zawsze mają. No chyba, że ktoś się przejmuje etykietką weganina - i jak zje jajko raz do roku to żyć z tym nie może. Szanuję takie podejście, ale jest mi obce. Dieta wegańska mnie interesuje głównie ze względów zdrowotnych, pewnie dlatego tak mam. Choć bardzo szanuję osoby, które kierują się w swoich wyborach żywieniowych wartościami etycznymi, o ile sobie nie szkodzą, bo to jest już moim zdaniem głupie.
W ogóle uważam, że weganizm to dieta w Polsce trudna, aczkolwiek warta zachodu, jeśli ktoś lubi wyzwania. Jest bardzo mało dostępnych gotowych pełnowartościowych produktów, szczególnie jak ktoś nie może lub nie chce jeść soi lub pszenicy. Gdyby było łatwiej, to już byłabym dawno weganką, a tak to czasem ciężko coś zjeść, szczególnie poza domem, że o wakacjach nad morzem to nie wspomnę, pokój z kuchnią zawsze bierzemy. Na szczęście lubię przyrządzać posiłki, więc nie psuje mi to wakacji, ale czasem ciężko dostać coś innego niż groszek w puszce czy ziemniaki. Pistacje, spirulina, nasiona konopii - to też są super źródła białka, ale są miejsca, gdzie trudno je dostać. Dlatego zachęcam wszystkich, aby diety nie traktować jak religii, szczególnie osoby z nietolerancjami pokarmowymi (czyli ograniczonym i tak jadłospisem) i jak nie ma co jeść to zjeść raz na rok coś odzwierzęcego, lepsze to niż paść z głodu:) Pewnie z czasem dostępność produktów i dań wegańskich, jak i bezglutenowych, się polepszy, ale póki jest jak jest to trzeba sobie jakoś radzić. Osoby chore na celiakię nie mają wyboru - muszą jeść bezglutenowo zawsze, ale weganie ten wybór zawsze mają. No chyba, że ktoś się przejmuje etykietką weganina - i jak zje jajko raz do roku to żyć z tym nie może. Szanuję takie podejście, ale jest mi obce. Dieta wegańska mnie interesuje głównie ze względów zdrowotnych, pewnie dlatego tak mam. Choć bardzo szanuję osoby, które kierują się w swoich wyborach żywieniowych wartościami etycznymi, o ile sobie nie szkodzą, bo to jest już moim zdaniem głupie.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Od jakiegoś czasu żadnych. Jednych tylko nie toleruję bardziej, innych mniej.jazgottt pisze:jakie pokarmy tolerujesz?
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Coś się musiało spsuć w organizmie, tylko skąd wziąć lekarza - mędrca, który pomoże naprawić (i nie narazi na duże wydatki)? Dobrze, że coś się jednak trawi i do mózgu dociera (sądząc po dość przytomnych odpowiedziach), tak więc możesz szukać rozwiązania na własną rękę.
Pisałeś, że po zbożach oddech Ci spada - też tak mam po mleku i jaju, taka miniastma. Po mięsie, szczególnie świń i krów, bolą i puchną mi stawy. Pewnie mam większe problemy z metabolizmem kwasu moczowego niż przeciętny obywatel. Tylko mam to szczęście, że na diecie wegańskiej (+bez glutenu i soi) oddech jest ok, planuję biegać od wiosny, w końcu mam na to energię i dobrą wydolność oddechową. Kiedyś bieganie jawiło mi się jako zbyt duży wysiłek żebym dała radę. Im więcej świeżego jedzenia na pierwsze śniadanie, tym lepiej. Robię sobie koktajle blenderem - np. z gruszki i natki pietruszki, lub z banana i szpinaku, plus ewentualnie ksylitol. Działa to na mnie jak najlepsza kawa o poranku:). Mam nadzieję, że też kiedyś znajdziesz receptę na zdrowie. Mi pomogło zrobienie testu z krwi na nietolerancje pokarmowe - jajo, mleko, owies, żyto, pszenica, nerkowce, orzechy brazylijskie, papryka, seler, drożdże, tuńczyk - na to miałam nietolerancję. Po ponad pół roku unikania tych alergenów (tylko chleb jadłam bezglut., ale na drożdżach) zaczyna mi powoli wracać tolerancja na te produkty w małych ilościach. Im więcej warzyw i owoców jem, tym lepiej ogólnie jest ze mną. Nie musiałam nawet sięgać po radykalne metody jak głodówki aby odzyskać zdrowie. Tylko Tobie pewnie na teście nietolerancji pokarmowej wyszłoby, że prawie wszytkiego nie tolerujesz:/ Masakra.
Pisałeś, że po zbożach oddech Ci spada - też tak mam po mleku i jaju, taka miniastma. Po mięsie, szczególnie świń i krów, bolą i puchną mi stawy. Pewnie mam większe problemy z metabolizmem kwasu moczowego niż przeciętny obywatel. Tylko mam to szczęście, że na diecie wegańskiej (+bez glutenu i soi) oddech jest ok, planuję biegać od wiosny, w końcu mam na to energię i dobrą wydolność oddechową. Kiedyś bieganie jawiło mi się jako zbyt duży wysiłek żebym dała radę. Im więcej świeżego jedzenia na pierwsze śniadanie, tym lepiej. Robię sobie koktajle blenderem - np. z gruszki i natki pietruszki, lub z banana i szpinaku, plus ewentualnie ksylitol. Działa to na mnie jak najlepsza kawa o poranku:). Mam nadzieję, że też kiedyś znajdziesz receptę na zdrowie. Mi pomogło zrobienie testu z krwi na nietolerancje pokarmowe - jajo, mleko, owies, żyto, pszenica, nerkowce, orzechy brazylijskie, papryka, seler, drożdże, tuńczyk - na to miałam nietolerancję. Po ponad pół roku unikania tych alergenów (tylko chleb jadłam bezglut., ale na drożdżach) zaczyna mi powoli wracać tolerancja na te produkty w małych ilościach. Im więcej warzyw i owoców jem, tym lepiej ogólnie jest ze mną. Nie musiałam nawet sięgać po radykalne metody jak głodówki aby odzyskać zdrowie. Tylko Tobie pewnie na teście nietolerancji pokarmowej wyszłoby, że prawie wszytkiego nie tolerujesz:/ Masakra.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Ew. wyszłoby, że nie mam z niczym problemów
To pewnie marsz alergiczny.
Oby nie szukać, tylko kontrolować się na tyle, żeby nie jeść nic. Przeszukałem już co było pod ręką. Nie działa i zbyt dużo czasu mnie kosztuje.
To pewnie marsz alergiczny.
Oby nie szukać, tylko kontrolować się na tyle, żeby nie jeść nic. Przeszukałem już co było pod ręką. Nie działa i zbyt dużo czasu mnie kosztuje.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
idka_7 pisze:to może powiem z własnego doświadczenia... Otóż... zanim wynaleźli u mnie celiakię byłam wegetarianką przez jakieś 3 lata i jak już musiałam łączyć dwie diety, to była katastrofa... Nie dość że nic nie można, mama była zdruzgotana... Wszystko włącznie z chlebem, pasztetem sojowym, czy nawet kotletami z soi, ryżu czy sezamu było produkowane w domku... masakra i nieszczęście... Musiałam skończyć jedną z nich ponieważ, żeby zjeść cokolwiek mnóstwo czasu było potrzebne na wyprodukowanie tego...
Przy okazji nabawiłam się anemii co niezbyt dobrze wpłyneło na mój stan zdrowia...
W każdym razie nie polecam, jeśli nie ma takiej konieczności, przechodzenia przy celiakii na dietę wegetariańską, chyba że zatrudni się dietetyka - kucharza.
nic bardziej mylnego..na diecie wegetarianskiej jestem 26 lat..na bezglutenowej 15..i specjalnych problemow ze zdrowiem nie mam..i nie trzeba wyszukiwac specjalnych diet..wystarczy jesc roznorodnie i miec pojecie gdzie jest np najwiecej zelaza zeby nie nabawic sie np. anemii.jak widac mozna prawda?
Ja dopiero zaczynam przechodzić na dietę wegetariańską- dla zdrowia. Ale gotowanie jest trochę angażujące, a nie mam na to czasem czasu
Moja strona z recenzjami elektronicznych papierosów - e-papierosy