wegetarianizm, a dieta bezglutenowa

Wszystko to co nie ma swojej kategorii w dziale Kuchnia - Przepisy.

Moderator: Moderatorzy

kallistieris
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: sob 01 maja, 2010 20:42
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: kallistieris »

jest kilka odmian wegetarianizmu, od weganizmu, przez różne odmiany ovo i lacto do opcji z rybami, z moich obserwacji najpopularniejszej. Wiele osób uważa, że to właśnie mięso ssaków jest najbardziej wartościowe z dietetycznego punktu widzenia, mięso ryb nie zawiera wszystkich aminokwasów co mięso ssaków i tak naprawdę o to się rozchodzi (i o żelazo). Jest też różnica między rybą/małżą raz w miesiącu a szynką codziennie. Po prostu uważam, że jak się chce to się da. Moje podłoże ideologiczne akurat ryb z diety nie wyklucza ale jeśli ktoś ma takie życzenie to przy dobrze prowadzonej diecie może być i wege i b/g. Po prostu stanowczo sprzeciwiam się podejściu, że bezglutek po odstawieniu mięsa umrze w męczarniach. Po to jesteśmy b/g żeby nasze organizmy funkcjonowały dobrze, więc różnica między wegetarianami glutenowymi i bezglutenowymi jest tylko taka że nam jest trudniej.
Awatar użytkownika
titrant
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2152
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
Lokalizacja: Kraków

Post autor: titrant »

Skoro ryby, to jeszcze pewnie można gady, płazy itp?

Lewy taki wegetarianizm. Ew. wegetarianizm na ogół.

Profil aminokwasowy ryb jest ca taki sam jak ssaków. Poza tym zawierają względnie dużo kwasów omega-3, osobliwie zimnomorskie gatunki. Ryby, zwłaszcza duże drapieżniki, zawierają też więcej przyswajalnej rtęci niż przeciętny ssak :).
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
kallistieris
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: sob 01 maja, 2010 20:42
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: kallistieris »

nie rozumiem czego właściwie się czepiasz? nie namawiam Cię, żebyś porzucił mięso jeśli tego nie chcesz tylko chcę podtrzymać na duchu osoby b/g które tak jak ja źle się czują/czuły z zjadaniem świadomych istot i nie chcą tego robić (czy mają dowolne inne podłoże ku temu) a zastanawiają się czy dieta b/g nie wyklucza nie-jedzenia mięsa (w ogóle czy tylko powyżej ryb).
Awatar użytkownika
titrant
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2152
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
Lokalizacja: Kraków

Post autor: titrant »

Czepiam się terminologii. Na diecie wegetariańskiej nie je się mięsa. To nic z glutenem nie ma wspólnego.

Jeśli je się mięso, nie jest się na diecie wegetariańskiej. To wszystko.
Ostatnio zmieniony pt 27 sty, 2012 06:35 przez titrant, łącznie zmieniany 1 raz.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Justyna1982
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 520
Rejestracja: śr 20 paź, 2010 16:47
Lokalizacja: Rydułtowy

Post autor: Justyna1982 »

Moim skromnym zdaniem tirant ma tu rację ryba nie wchodzi w skład diety wegetariańskiej :) Chodzi o terminologię :) Można po prostu napisać iż nie je się mięsa ale ryby tak co nie ma nic do wegetarianizmu! Mój synek też nie je mięsa (kiedyś jeszcze chciał kotlecik ale i to przeszło), wędlin ani ryb do tego ma wadę serca i wyniki ma idealne oczywiście do tego dieta bg więc da się i to bez uszczerbku na zdrowiu. Tym je przetwory mleczne i jaja ale znam dzieci co są na diecie wegańskiej (czyli nie jedzą mleka i jego przetworów) i też są zdrowe :) Tylko jak do wszystkiego potrzeba trochę wiedzy i zdrowego rozsądku co by na przykład tylko samymi frytkami się nie odżywiać :))) Chociaż w mojej lodówce jest wędlina bg bo mąż mięsożerny ale to już inna opowieść bo faceta ciężko przeciągnąć na stronę bezmięsną przynajmniej u nas
Dwa bezglutki - mama i syn :) Kocham Cię Tymeczku. Dziękuję za każdy dzień bycia razem.
jazgottt
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: śr 18 maja, 2011 00:50
Lokalizacja: pepesze

Post autor: jazgottt »

Jeśli ktoś jest z Warszawy polecam darmowy cykl wykładów w Carolina Medical Center. Trzeba zadzwonić i zarezerwować miejsca najlepiej ze sporym wyprzedzeniem. Porowdząca te wykłady jest dietetykiem klinicznym, po wykładzie można podejść i zapytać o łączenie diety bezglutenowej z bezmięsną (lub inne kombinacje). Można się tam też umówić na konsultacje z Panią dietetyk, oczywiście wtedy już płatne.
Oto link z informacją o bezpłatnych wykładach:
http://carolina.pl/pacjent/700-cykl_wyk ... serca.html
http://carolina.pl/pacjent/752-cykl_wyk ... owych.html
Byłam już na jednym, tym o chorobach układu krążenia, w tym miesiącu w końcu pójdę też na wykład o zapobieganiu chorobom nowotworowym.
jazgottt
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: śr 18 maja, 2011 00:50
Lokalizacja: pepesze

Post autor: jazgottt »

Moje przemyślenia o nazywanie się wegetarianinem, jeśli je się ryby:
Teoretycznie jak ktoś je jakiekolwiek zwierzęta, to nie jest wegetarianinem. Ale życie to nie jest teoria, i nie ma konieczności dokładnego etykietowania swojej diety;) Zachęcam każdego, kto chce spróbować wegetarianizmu do podejścia do tematu możliwie "na luzie" pod względem emocjonalnym i skupienie się bardziej na kwestiach zdrowotnych. Sama odżywiam się w ponad 99% wegańsko. Jaj i mleka nie jem, bo mój organizm ich nie toleruje. Ryby lub zupy na wywarze z ekologicznego drobiu jestem w stanie zjeść, choć są to rzadkie przypadki:) Wszyscy dookoła uważają mnie za wegetariankę a ja nie mam potrzeby im wyjaśniać, że są technicznie rzecz biorąc w błędzie, bo i tak w porównaniu z nimi jestem weganką;) Jak ktoś mnie pyta o moje żywienie, mówię, że preferuję dietę wegańską lub że odżywiam się dietą zbliżoną do wegańskiej.
Opiszę swój przypadek żywieniowy bardziej szczegółowo, jakby ktoś chciał się zainspirować moim jadłospisem:
Mam nietolerancję na zboża glutenowe (też owies), choć nie jest ona tak silna jak celiakia i problemem dla mnie jest skrobia tych zbóż. Nie jem tych zbóż, choć okazjonalne spożycie nie robi mi krzywdy. Soi też nie toleruję, choć w małych, śladowych ilościach nie mam z nią problemu. Fasole źle trawię, mam po nich wzdęcia, więc rzadko je jem, jeśli już to kiełkuję fasolę mung i potem ją podduszam z warzywami lub jem fasolkę adzuki z dynią.
Jem za to do woli: gryki, ziemniaków, amarantusa, ryżu, kaszy jaglanej, soczewicy, ciecierzycy (zwłaszcza pod postacią humusu), pestek dyni, słonecznika, lnu, sezamu, maku (ma mnóstwo wapnia), migdałów, kokosa i innych pestek i orzechów (oprócz nerkowców, bo mam uczulenie na nie). Czasem jem glony, ale w małych ilościach.
Owoców i warzyw jem dużo, często bardzo dużo. Oczywiście wychodzi mi to na zdrowie i urodę też, szczególnie sylwetka ładnie szczupleje przy takim jadłospisie;)
Co do badań krwi, to zawsze wszystko mam w normie, tylko teraz w zimie witaminę D mam na niskim poziomie, ale to ma 90% społeczeństwa w zimie, tylko rzadko kto to bada i się tym przejmuje (a szkoda, bo mniej by ludzie wtedy chorowali). Suplementuję więc w ziemie witaminę D, a w lecie ma ją za darmo ze słońca, przed którym się nie chowam, i witaminę B12 (bo ona jest głównie w produktach odzwierzęcych). Wszystko poza tym uzyskuję z pożywienia. Jem w większości pełnoziarniste produkty i prawie wszystko nieprzetworzone, więc witamin i minerałów mi nie brakuje, o nie:) Aha, słodzę tylko ksylitolem. Czasem "w gościach" używam syropu z agawy lub prawdziwego miodu.

Podsumowanie: gorąco zachęcam wszystkie osoby zainteresowane przejściem na wegetarianizm do wcześniejszego zapoznania się z teorią prawidłowego zestawiania posiłków, do kontrolowania poprzez badania krwi jeśli jest wątpliwość, czy wszystko jest ok. Do suplementacji witaminy b12 jeśli jest spadek energii lub wybiera się dietę ściśle roślinną, to jest wegańską. Do jedzenia dużej ilości różnorodnych warzyw (szczególnie zielonolistnych) i owoców. Jeśli ktokolwiek, na jakiejkolwiek diecie, wegetariańskiej lub standardowej, chciałby oszacować, czy pokrywa swoje zapotrzebowanie na składniki pokarmowe polecam skorzystać np. ze strony http://cronometer.com/ (niestety jest anglojęzyczna, nie znalazłam polskiego odpowiednika). Lepiej sprawdzić, czego je się za mało, a czego za dużo, niż zgadywać:)
Co do obiegowej opinii, że dieta wegetariańska zawiera za mało białka lub że jest źle wchłaniane - to mit na szczęście. Jedząc różnorodnie o białko nie ma co się martwić. Gorzej może być z witaminą b12. Oraz z witaminą D (nie tylko u wegetarian). Żelazo z reguły też nie jest problemem, chyba, że ktoś nadużywa nabiału lub je za mało witaminy C (ona poprawia wchłanianie żelaza z pokarmów roślinnych). Zresztą poziom żelaza można łatwo sprawdzić badając krew:).
Fuga
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 17
Rejestracja: śr 26 paź, 2011 10:46
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Fuga »

No nareszcie ktoś taki jak ja, a myślałam, że jestem sama ze swoimi poglądami i uczuleniami... :) Ja jeszcze eksperymentuję po trochę z witarianizmem, choć w zimie to jest trudne. Pozdrawiam wszystkich vege...
Awatar użytkownika
titrant
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2152
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
Lokalizacja: Kraków

Post autor: titrant »

Czepiam się terminologii dietetycznej, bo wegetarianin, który je ryby, to brzmi tak jak bezglutenowiec (tj. ktoś, kto przestrzega diety bezglutenowej), ale czasem - rzadko, bo rzadko - wtrząchnie sobie jakąś bułkę itp. Wiem, skala i przyczyna problemu inna, ale akuratność języka jest wartościowa w komunikacji.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Nalewka
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 351
Rejestracja: sob 23 kwie, 2011 09:27
Lokalizacja: W-wa Ursynów

Post autor: Nalewka »

A widzisz różnicę między wegetarianinem a weganinem?
Nietolerancja? Jasne, nazywa się Hashimoto...
Awatar użytkownika
titrant
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2152
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
Lokalizacja: Kraków

Post autor: titrant »

Oczywiście, widzę. Żaden z wymienionych nie je mięsa, wegetarianin może dopuszczać pokarmy odzwierzęce.
Ostatnio zmieniony ndz 12 lut, 2012 13:41 przez titrant, łącznie zmieniany 1 raz.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
anilka
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: sob 26 kwie, 2008 08:33
Lokalizacja: Kutno

Post autor: anilka »

To powiem, jak było ze mną.
Mając 18 lat ( i nie wiedząc, że choruję na celiakię) przeszłam na pełen wegetarianizm- bez mięsa, ryb i jajek. Mieszkałam wtedy w wielkim mieście i miałam okazję odżywiać się w sposób według mnie ( inie tylko) właściwy. W każdym razie zbilansowany i różnorodny.Pominę szczegóły. Wtedy nie miałam jeszcze w pełni rozwiniętych objawów jelitowych. Źle reagowałam tylko na potrawy kwaśne i czasem smażone. Za to na poważnie zaczęły się problemy ze skórą, zwłaszcza na twarzy. Potężne bąble, wypełnione jakimś płynem, bolące od środka nawet podczas jedzenia. Głęboko pod skórą. Zlikwidowano mi je laserem, zapominając wcześniej powiedzieć, że zostaną szpecące blizny. Ale trudno.
Jestem pewna, że powstanie bąbli było związane z tym, że odstawiłam białko pochodzenia zwierzęcego i zaczęłam zastępować je białkiem zawartym w produktach mącznych. Do tego rośliny strączkowe...to nie mogło skończyć się dobrze.
Wspomnienia mam takie- dla jelit dieta bez mięsna była lekkostrawna, pod tym względem czułam się fajnie. Regularne wypróżnienia, fajna kondycja...ale
Nigdy nie byłam najedzona do syta i ciągle marzłam. Dziwię się, że wytrzymałam sześć lat.
Chciałabym móc nie jeść mięsa (z przyczyn światopoglądowych), ale na przykładzie tej historii wiem, że jest to niemożliwe. Nie chce pogarszać swojego stanu. Nie oznacza to, że dieta wege nie będzie dobrze służyła innym. Gdyby mnie jednak ktoś zapytał, ktoś z celiakią, co myślę- wegetarianizmowi mówię NIE.
na diecie od 25 kwietnia 2008

Obrazek
Awatar użytkownika
titrant
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2152
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
Lokalizacja: Kraków

Post autor: titrant »

Po co podkreślasz, że zawiniło odstawienie miąs? Pewnie dużą winę ponosiło samo wbijanie w krzyże glutenu, niezależnie od pozostałych. I pewnie jego wina była największa.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
jazgottt
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: śr 18 maja, 2011 00:50
Lokalizacja: pepesze

Post autor: jazgottt »

Fakt, zastępowanie mięsa nawet pełnoziarnistymi zbożami glutenowymi dla nieświadomego swojej choroby celiaka to fatalny pomysł. Nie jestem celiakiem, więc jestem na diecie prawie bezglutenowej;) jednak często zastanawiam się, ile z tych osób, które twierdzą, że dieta bezmięsna im nie służy ma tak naprawdę różne nietolerancje i o tym nie wie. Np. jeśli ktoś przejdzie na dietę zbliżoną do makrobiotycznej to oznacza to dużo pełnoziarnistych zbóż, też pszenicy. Ba, nawet jada się wtedy sejtan - czyli tzw. "pszeniczne mięso". Przy nietolerancji glutenu to strach myśleć, co dzieje się wtedy z organizmem.
Z kolei wiele wegetarian opiera swój jadłospis o produkty mleczne - na które bardzo dużo ludzi źle reaguje, szczególnie jeśli są jedzone często i w dużych ilościach. Weganie natomiast często idą na łatwiznę i zamieniają zwykłe parówki na sojowe, salami sojowe, mleko sojowe itp.. To trudna do strawienia, nie przefermentowana, skoncentrowana soja w ilościach sporo przekraczających te, w jakich soję zwykli jadać ludzie w Azji, skąd jedzenie soi, o ile się nie mylę, do nas przywędrowało. W dodatku wiele tych wyrobów jest "wzbogacone" glutenem - jako źródłem białka, np. wspomniane parówki sojowe. Myślę, że w tym tkwi problem wielu niepowodzeń z dietą wolną od okrucieństwa. Częściowo jest to skutek fobii braku białka w diecie, że mięso koniecznie musi być czymś równie wysokobiałkowym i skoncentrowanym zastąpione. WHO i dietetycy od dawna trąbią, że dieta przeciętnego człowieka zawiera za dużo białka, szczególnie odzwierzęcego, co sprzyja chorobom serca, nowotworom, przedwczesnemu dojrzewaniu dziewcząt itp.. Jednak my, wychowani na "zjedz kotlecika, bo nie będziesz miała siły", mamy tak to zakodowane, że publikacje badań z XXI wieku do nas nie przemawiają.
Kto je te 4 porcje owoców i 5 porcji warzyw zalecanych przez dietetyków? Ja jem, może nawet więcej, bo jak się organizm przyzwyczaił to woła o więcej:) Każdy koncentruje się na tych najbardziej treściwych pokarmach i to jest błąd. Można je jeść oczywiście, ale z umiarem.
jazgottt
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: śr 18 maja, 2011 00:50
Lokalizacja: pepesze

Post autor: jazgottt »

Jeśli ktoś odczuwa zimno na diecie bezmięsnej, proszę pamiętać, że soja i mleko wyziębiają organizm, a kasze, szczególnie gryczana, jaglana, rozgrzewają.
Na mnie akurat najbardziej rozgrzewająco działa zjedzenie na pierwsze śniadanie kilograma pomarańczy - jeśli tylko są dojrzałe, to są bardzo smaczne. Potem jem już cieplejszy posiłek, nawet po godzinie od wspomnianych pomarańczy. Wydaje mi się, że ta końska dawka wit. C polepsza szczelność naczyń krwionośnych i ogólnie takie jedzenie dobrze wpływa na krążenie, dlatego zapobiega to u mnie marznięciu. Cytrusy uważane są za wychładzające, ale u mnie się akurat to nie sprawdza, choć to z soją i mlekiem się sprawdziło.
ODPOWIEDZ