Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Moderator: Moderatorzy
- Katarzyna35
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 297
- Rejestracja: ndz 10 maja, 2009 18:06
- Lokalizacja: Łomianki k.Warszawy
Ja też miałam i mam z tym problem, ale pomału się uczę i to dzięki naszemu forum. Wyjeżdżam na wycieczki i wczasy z torbą chleba, pasztecików, dżemu i dyżurnych wafli ryżowych. Ostatnio na katamaranie poprosiłam o wrzątek i zrobiłam sobie zupkę z Balvitenu, a inni wcinali schabowego w panierce. Będzie dobrze, potrzebujesz tylko trochę czasu. PozdrawiamKatarzyna35 pisze:No i z tymi wyjściami, czy wyjazdem gdzieś , też zastanawiam się jak to zorganizować
No cóż. Czy mi utrudnia? Pomyślmy. Ostatnio - impreza u znajomych. Grill. Dla mnie na prośbę dwóch kawałków nie obsypują przyprawami, mięsko jest ok. Wędliny nie jem. Sosy z majonezu, cytryny i jogurtu ok. Wódka luksusowa z colą. Winogrona na deser. Sałatka z warzyw i oliwy ok. no i jajka - mogę i uwielbiam, są na twardo. Na codzień w domu nie ma problemu - poza ceną oczywiście - chociaż staram się unikać kupnego pieczywa i np często smażę placki albo robię gofry z różnych rodzajów mąki - ziemniaczanej, kukurydzianej, gryczanej. Do pracy - pudełeczko z ryżem, sałatką, ziemniakami, mięsem, zalezy, co jest akurat do wzięcia.
Gorzej w delegacji. Najgorzej na wakacjach. Wybieram się w miejsce, gdzie podobno można dostać bezglutenowe obiady. A przez dwa tygodnie w sanatorium jadłam kukupieczywo i tez było do wytrzymania. Ryżowych kółek nie lubię.
Życie to mi utrudniały nieustające biegunki! Teraz jest wspaniale.
Gorzej w delegacji. Najgorzej na wakacjach. Wybieram się w miejsce, gdzie podobno można dostać bezglutenowe obiady. A przez dwa tygodnie w sanatorium jadłam kukupieczywo i tez było do wytrzymania. Ryżowych kółek nie lubię.
Życie to mi utrudniały nieustające biegunki! Teraz jest wspaniale.
Całkowicie sie zgadzam Rzeczywiście nie jest łatwo szczególnie na wyjazdach. Ale można sobie ze wszystkim poradzić.kawia pisze:Życie to mi utrudniały nieustające biegunki! Teraz jest wspaniale.
Gdy wyjeżdzam zawsze zabieram ze sobę pieczywo ryżowe, kabanosy. Gdy jemy poza domem zawsze pytam dokładnie z czego i jak danie jest zrobione...
Oczywiście nasze jedzenie jest droższe no i trzeba więcej pracy włożyć. Ale zawsze są ziemniaki, ryż jakieś mięso i tyle warzyw.
Wolę to niż stresowanie się i bieganie do kibelka
Dieta bd aż tak bardzo mi życia nie utrudnia, bo cały czas miałam różne produkty wyłączane z diety, zanim się zorientowali, że to tak naprawdę tylko i może aż gluten. W rodzinie mam spokój, bo wszyscy pamiętali mnie jako dzieciaka, który był na diecie, więc teraz tylko się dziwią, że znowu, ale nic nie podsuwają do jedzenia za to szaleję z kuzynem, całe życie bezglutenowym (i tylko rok starszym) i mamy ciasta tylko na własny użytek a łasuchy z nas straszne Problem pojawia się za to, jak pozanję nowe osoby, bo najprostsze wytłumaczenie, że mąka mi szkodzi, nie wyczerpuje ich pomysłów, na to, co mi oferują i najczęściej pojawia się w propozycjach ... makaron! Dobrze, że najbliższe grono znajomych juz jest mocno w temacie Tylko te ceny w sklepach, drenują mi portfel niesamowicie
W domu i na krótkich wyjazdach nie. Już się przyzwyczaiłyśmy. Szkoda tylko, że celiakia utrudnia a w zasadzie uniemożliwia mi wędrówki po górach z córką. Zawsze marzyłam, że jak będzie trochę większa ( i już jest) to sobie pochodzimy od schroniska do schroniska z plecakami choć przez tydzień. Teraz to musiałabym wynająć odpowiednio zbudowanego człowieka, co by w dodatkowym plecaku nosił nam tylko żywność, bo nie ma co liczyć na to że po drodze w małych wiejskich sklepikach dostałabym to co potrzeba. A moje dziecko lubi jeść , oj lubi.
Mama trzynastoletniej Liwii, chorej na cukrzycę i celiakię.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Utrudnia. I dodatkowo alergia. Nie jestem, i nie chcę być, kucharzem. A nawet w ekskluzywnych restauracjach często trudno kucharzom, zwłaszcza takim, którzy nie mają alergicznych dzieci, wytłumaczyć, że troszeczkę jednak zaszkodzi, że to nie jest widzimisię, a przyprawa warzywna przez to, że jest importowana nie wiadomo skąd i nazywa się "Tralalala czary mary itp.", nie przestaje zawierać mąki, selera i pietruszki (dwie ostatnie to moje alergie). Czasem też nie ludzie nie mogą pojąć, kiedy już pojęli, że nie mogę jeść mąki, dlaczego w związku z tym nie mogę jeść bułki tartej .
Mój mąż jest zawodowym kucharzem i ostatnio wysyłał mnie do sklepu po pieczywo BG, ponieważ spodziewał się bezglutenowców w hotelu. Dobrze, że ma taka żonę On się przejmuje takimi rzeczami, wypytywał mnie o wszystko, ale ja mało świadoma (jeszcze) nie wiem czy udzieliłam dobrych informacji, ale chleb mu załatwiłam
Mnie też denerwuje, ciągłe tłumaczenia, że w zwykłej parówce może być kasza manna...
Proszę powiedzcie mi, czy jak jest produkt z przekreślonym kłosem (np produkty firmy Sonko: wafle ryżowe z czekoladą...) to mam uznać za bezpieczne, czy dalej szpiegować etykietę ze składem?
Mnie też denerwuje, ciągłe tłumaczenia, że w zwykłej parówce może być kasza manna...
Proszę powiedzcie mi, czy jak jest produkt z przekreślonym kłosem (np produkty firmy Sonko: wafle ryżowe z czekoladą...) to mam uznać za bezpieczne, czy dalej szpiegować etykietę ze składem?