Wasze historie

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
uniaczek
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 507
Rejestracja: sob 19 sty, 2013 17:25
Lokalizacja: Gniezno

Post autor: uniaczek »

Deffy Deff - poruszająca jest twoja historia... To fakt,że nieszczęścia chodzą stadami. Cóż można - chciałabym przytulić i dodać Ci otuchy. Jesteś taka młoda. Zdrowia i powrotu do sił Ci życzę
haniutek82
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 4
Rejestracja: ndz 27 paź, 2013 11:57
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: haniutek82 »

Od najmłodszych lat bylam tak zwana "anemiczka",bylam bardzo chuda,blada,duzo jadlam,nic nie tylam,permanentna anemia.W wieku 25 lat zaszlam w ciąże,z anemia w roli glownej,dostawalam żelazo i tak w kółko.W tym roku to juz bylo apogeum mojego zlego samopoczucia,blada,nie mialam sily,popekane kąciki ust,paznokcie chropowate,wygladałam tragicznie,wazylam 39 kg. Poszlam do lekarza po skierowanie na badanie krwi,hemoglobina 6,9 (11-14),lekarka byla w szoku,zostalam skierowana do szpitala.W szpitalu hematolog stwierdzil,ze mam brac żelazo i dojdę do siebie,nie przyjął mnie na oddział mimo tak niskiej hemoglobiny,żelaza miałam 10 (60-110),ferrytyna 2 (10-?)zalecił kontrolę u ginekologa.Wróciłam do lekarza kierującego...Pani dr juz coś pobąkiwała o celiakii,wiec dała skierowanie do gastrologa.Oczekiwanie do specjalisty min.,pół roku,ja sie czułam coraz gorzej,wyglądałam jak anoreksyczka.Znajoma załatwiła mi wizyte za dwa tygodnie,lekarz gastrolog stwierdzil,ze on moze mi zrobic gastroskopie,ale on wątpi,czy to cokolwiek wyjasni.Gastroskopia,wykazala zapalenie żołądka i reszta w normie,czekalam na wycinki.Zaczełam brać żelazo,rzuciłam palenie,lepiej sie poczulam,przytyłam 4 kg i zapomniałam o tych wycinkach.W końcu sie zmobilizowalam i poszlam.
Zanik kosmków IV stopnia(3c),lekarz powiedzial,ze sie nie spodziewal,ale chyba mam chorobe trzewna,wyslal mnie na badanie krwi w celu potwierdzenia przeciwciał,po 3 tygodniach wynik
IgA-EmA (+) dodatni,miano przeciwciał 2560
Celiakia potwierdzona,antybiotyk na bakterie helicobacter,ktorej mam bardzo duzo i zalecono diete bezterminowa.Minąl tydzień od tej diagnozy,a ja nadal sie nie moge zorganizowac,hemoglobiny mam 8,wiec znowu jestem ospala:(
Muszę sie wziąć za siebie i zaczac te diete,ale jakos nie mam siły....
Anula80
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 3643
Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
Lokalizacja: Pruszcz Gdański

Post autor: Anula80 »

Jak to nie masz siły? Bierz się w garść i od razu wprowadzaj dietę. Nie masz się nad czym zastanawiać. Im szybciej, tym lepiej. Najgorsza diagnoza jest lepsza od niewiedzy i ciągłego szukania. Dieta bezglutenowa to początek nowego życia - to nie koniec świata, a wręcz początek :) To wszystko jeszcze przede mną, ale już się nie mogę doczekać :D Najpierw spróbuję doprowadzić do końca badań i postawienia diagnozy. Z tego, co piszesz, to masz dziecko, więc tym bardziej powinno Ci zależeć, żeby żyć dla niego/niej w jak najlepszym zdrowiu. Trzymam kciuki i powodzenia :)
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Awatar użytkownika
uniaczek
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 507
Rejestracja: sob 19 sty, 2013 17:25
Lokalizacja: Gniezno

Post autor: uniaczek »

Haniutek początki są pełne strachu i rozgoryczenia. :029: Potem nabieramy wprawy w gotowaniu, pieczeniu, czytaniu etykiet, nabieramy pewności i zauważamy zmiany w samopoczuciu. Jest wreszcie moment gdy odkrywamy własną tożsamość i ta znajomość siebie, świadomość wpływu na swoje zdrowie, poczucie bycia własnym lekarzem jest bardzo budujące. Życzę Tobie takiego poczucia się we własnej skórze, głowa do góry, walcz o siebie - już masz diagnozę, teraz będzie już lepiej
haniutek82
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 4
Rejestracja: ndz 27 paź, 2013 11:57
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: haniutek82 »

Dziekuje za słowa wsparcia...Tak więc od dzisiaj zaczynam diete,jadę na zakupy i rozpoczynam swoja przygode z celiakia:)
Ola_la
Wyjadacz :)
Wyjadacz :)
Posty: 1229
Rejestracja: pn 06 gru, 2010 15:39
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ola_la »

haniutek82 pisze:rozpoczynam swoja przygode z celiakia
Twoja "przygoda z celiakią" trwa już 30 lat, czas zacząć przygodę z dietą i ZDROWIEM :)
Powodzenia!
Wszystko jest trudne nim stanie się łatwe - ale akurat mało co jest tak bardzo warte poświęconego trudu.
To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
© Jan Tomaszewski
Martuśka
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 15
Rejestracja: pn 06 sty, 2014 13:14
Lokalizacja: dolnyśląsk

Re: Wasze historie

Post autor: Martuśka »

Witam. Jestem mama 11 latki z celiakią. Moja córka ma stwierdzoną celiakie dopiero od 9 miesięcy . Na ból brzucha trafiała na oddział conajmniej 2 razy do roku
i kończyło się na tym samym ; matka nadopiekuńcza a dziecko nadwrażliwe emocjonalnie!!!!. Dostawała leki na wyciszenie i porady u psychologa i tu znowu ; że za mało jesteśmy z córką i ona tęskni itp.... Mała po lekach na uspokojenie i przed telewizorem (pozwalaliśmy na wszystko już czasami) nie spała do 1 w nocy bo ją bolał brzuch ale lekarze i tak nie wierzyli że coś się dzieje. Mała chodziła smutna , chudła (ale twierdzili że po prostu rośnie) czasami mdlała ale to też niby na tle nerwowym. Dopiero trafiliśmy na dobrego gastrologa dziecięcego który stwierdził celiakie 3 stopnia i nadżerki na żołądku!!! Ale to nie koniec naszego zmartwienia. Córka po wprowadzeniu diety i leczeniu żołądka cały czas narzeka na ból brzucha. Świeżo po kuracji lekami jest spokój na 2 tygodnie i znów ją boli , z miejsca chudnie i jest blada(widać że jej coś dolega). Już nie wiemy co mamy robić. Proszę o poradę Pozdrawiam
April
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 102
Rejestracja: pn 17 lut, 2014 17:40

Re: Wasze historie

Post autor: April »

Witam :) Mam 23 lata, parę tygodni temu wykryto u mnie alergię na gluten. Odkąd pamiętam zawsze miałam problemy z gazami, przelewaniem w brzuchu, złym samopoczuciem po jedzeniu. Przed świętami Bożego Narodzenia 2013r. wystąpiła u mnie biegunka trwająca 2 tygodnie. Poszłam do lekarza, zlecił badanie krwi, moczu, usg jamy brzusznej. Wyszło, że mam zapalenie dróg moczowych. Po dostaniu odpowiednich leków, nie dość, że pojawiła się pokrzywka na całym ciele to dolegliwości nie mijały. Udałam się do innego lekarza, który skierował mnie do alergologa(podejrzewał alergię pokarmową). Wszystkie testy alergiczne wyszły negatywnie. Dostałam skierowanie na przeciwciała na gluten, gdzie wyszła alergia. Z tymi badaniami poszłam do gastrologa, zlecił mi badania na celiakię, wyniki wyszły negatywne. Tak więc tydzień temu przeszłam na dietę bg. Co jakiś czas mam jakieś głupie załamania, jestem głodna ale jedzenie bg mnie brzydzi, mam ochotę zjeść coś "normalnego" chce mi się ryczeć i jestem zła na siebie, że nie mogę przekonać się do nowej diety. Wstyd się przyznać ale nigdy nie gotowałam, dopiero teraz gdy sytuacja mnie zmusiła muszę gotować sama dla siebie bo w domu nikt nie stosuje tej diety. Wiem, że wyjdzie mi to na dobre i, że początki zawsze są trudne. Pozdrawiam
Obrazek
rusałka
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 19
Rejestracja: pt 11 kwie, 2014 21:10

Re: Wasze historie

Post autor: rusałka »

Chyba potrzebuję się ,,wygadać' a mam nadzieję, że nasze historie pomogą innym. Mam 38 lat, od zawsze byłam nieustannie chora. Niby nic poważnego, ale zawsze coś. 6 lat temu zaczęło się...tak uciążliwie, że powiedziałam, iż nie przepuszczę, dopóki nie znajdą, co to jest. Gorączki do 40 st. , silne bóle jelit , brzuch był tak duży i twardy, że można by nim rzucać o ścianę, zatrucia organizmu z powodu...no właśnie..nieustanne zaparcia trwające po parę tygodni, wymioty, stres. Zaczęłam mieć poważne problemy ze stawami i kośćmi, do tego stopnia, że prawie znalazłam się na stole operacyjnym. Męcząca przepuklina przełyku, refluks i nadżerki, bardzo duże kłopoty ginekologiczne- 2 operacje, teraz czeka mnie kolejna. Były momenty, kiedy myślałam, że się wykończę. Jedzenie stało się dla mnie tak uciążliwe, że szok. Mój organizm sam dawał sygnały, czego nie jeść, bo po zjedzeniu bardzo szybko były opłakane efekty z wysoką gorączką. Parę lat temu odstawiłam mleko i białe sery. Od dziecka miałam z nimi kłopoty, więc pożegnałam je z ulgą. Od 2 lat nie patrzyłam nawet w kierunku produktów mącznych. Na ile byłam w stanie, unikałam ich, bo zobaczyłam, że one stają się winowajcami moich kłopotów. Ale nigdy nie słyszałam o celiakii. Kilkuletnie wizyty u gastrologa nie skutkowały, ginekolog dziwił się, że leczenie hormonalne nie daje efektu i wciąż rosną jakieś guzy- ostatnio na piersi. Wyrzuciłam wszystkie leki od gastrologa, który wciąż karmił mnie błonnikiem, żeby zregenerować pracę jelit. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam hipochondrii. Byłam tym wszystkim bardzo zmęczona. W grudniu 2013 r. poszłam do szpitala zapytać, czy jest szansa zapisać się gastrologa (nie będę pisać nazwiska- wielce szanowany z opinią najlepszego w naszym województwie). Wiedziałam, że nie przyjmuje nowych pacjentów, ale była zrozpaczona. Kiedy usłyszałam, że za miesiąc mogę przyjść na wizytę, nie mogłam uwierzyć. W końcu przyszedł ten dzień...siedziałam w gabinecie godzinę, opowiadając i pokazując dotychczasowe wyniki badań, które i tak nic nie rozjaśniały. Pokora lekarza mnie powaliła. Powiedział, że to nie będzie proste, ale zrobi, co może, by mi pomóc. Dostałam skierowania na kolonoskopię, gastroskopię, rezonans jelit, mnóstwo badań krwi...wszystko w trybie pilnym. W marcu miałam wyniki i na początku kwietnia kolejna wizyta. Lekarz nie spodziewał się, że to celiakia...ale ucieszył się wraz ze mną, że coś mamy. Natychmiast rozpoczęłam dietę i nie mogę uwierzyć, że efekty są tak natychmiastowe. Nie wszystko jest ok. ale do przodu. Powtórzyłam badania krwi, które wyszły nieciekawie, jakieś dodatkowe zapalenia jelit, co też jest uciążliwe. Celiakia zniszczyła mi wiele, również leukocyty,a co za tym idzie, wiele problemów zdrowotnych. Uczenie się diety doprowadza mnie do szału, bo nieświadomie robię błędy po których mam silne bóle jelit i wysokie gorączki. Kręcę się wokół siebie tak, że szału czasem dostaję, a jak jeszcze okazuje się, że coś nie gra, to mam ochotę wszystkim rzucać. Ale nie poddaję się, wykrycie choroby to wielki sukces...byle do przodu.
bezobjawowa
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: pn 14 kwie, 2014 13:43

Re: Wasze historie

Post autor: bezobjawowa »

Witajcie! Z tego co widzę miałam naprawdę wiele szczęścia... Ze strony lekarzy spotkałam się z dużą życzliwością i kompetencją (NFZ!), a celiakię wykryli u mnie całkiem przypadkiem:D

Zaczęło się od tego, że poszłam do lekarza pierwszego kontaktu po "syrop na kaszel", tzn. zawsze dużo chorowałam, i czasem okazywało się, że mam np. zapalenie oskrzeli, chociaż czułam się względnie dobrze (jak przy zwykłym przeziębieniu), więc chciałam się upewnić, że nie potrzebuję antybiotyku. Ale że byłam u tego lekarza pierwszy raz, więc "pochwaliłam się" też wynikami badań krwi, bo akurat miałam je przy sobie (Hemoglobina 7,3) No i natychmiast zostałam wysłana do szpitala: izba przyjęć, rutynowe badania i nakaz zgłoszenia się do gastrologa następnego dnia - z samego rana (nie zatrzymali mnie tylko dlatego, że nie było wolnych łóżek, no i ja też bardzo chciałam wrócić na noc do domu. Między innymi po to, żeby sprawdzić co to jest celiakia - bo takie słowo padło - i zobaczyć czy chcę to mieć ;p ). Wydało mi się to zupełnie bezsensowne, bo nigdy nie miałam żadnych "brzusznych" dolegliwości... Ale poszłam tam grzecznie i dałam sobie zrobić gastroskopię, no i z wycinków wyszło, że mam zniszczone jelita w stopniu 3b w skali Marsha i jeszcze jakieś nacieki i stan zapalny w żołądku. Diagnoza: choroba trzewna.
W takim razie może teraz się okaże, że jak przejdę na dietę, to zniknie ciągłe zmęczenie, i okaże się, że wcale nie jestem leniwa :D :D i może wcale nie będę musiała stosować żadnych skomplikowanych specyfików, żeby nareszcie skończyły się moje problemy z paznokciami, włosami i suchą skórą...

Wszystkim bezglutkom życzę smacznej diety, dobrych lekarzy i wytrwałości!:-)
aarika
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 15
Rejestracja: pt 04 paź, 2013 10:58
Lokalizacja: Poznań

Re: Wasze historie

Post autor: aarika »

Opiszę naszą historię - może będzie dla kogoś przydatna.
Pod koniec przedszkola syn zaczął wyglądać trochę blado, miał podkrążone oczy. W wykonanych wynikach krwi lekko obniżony poziom żelaza. Rodzinna kazała podawać sok marchewkowy. Pół roku później pojawił się świąd odbytu. Otrzymał leki p/c pasożytnicze (bez badań), następnie p/c grzybicze - bez efektu. Później chirurg sugerował szczelinę odbytu (od zaparć) ale leczenie również okazało się bezskuteczne. Następnie trafiliśmy do alergologa - zalecił on dietę bezmleczną i obstawił syna lekami p/c alergicznymi (testy wykazały jedynie alergię na kurz). Leczenie odniosło krótkotrwały skutek. Szukałam dalej. Gastrolog do której trafiliśmy skierowała go to szpitala. W wykonanej gastroskopii silny stan zapalny dwunastnicy z nadżerkami, w kolonoskopii stan zapalny ostatniego odcinka jelita. W histopatologii z dwunastnicy zanik kosmków IIIc wg Marsha, badania p/c z krwi również potwierdzały diagnozę. Syn przeszedł na dietę bg od września 2013 roku. Objawy ustąpiły, ale przez ponad pół roku rzutowały na zachowanie syna - nadpobudliwość, drażliwość, otrzymywał kolejne uwagi w szkole.
Po kilku miesiącach diety, gdy oswoiliśmy się z nową sytuacją postanowiłam drążyć dalej.
Dzięki forum dowiedziałam się że celiakia ma podłoże genetyczne.
Na własne życzenie mąż i ja wykonaliśmy gastroskopię z pobraniem wycinków z dwunastnicy. Lekarz się trochę zdziwił, zwłaszcza że nie stwierdził żadnych zmian zapalnych podczas badania. Wynik mojego badania histopatologicznego był jednoznaczny - III c w skali Marsha. Potwierdziły go badania p/c z krwi.
Nagle wyjaśniło się skąd jestem taka blada, chuda, mam słabe włosy, paznokcie, skąd ciągły brak żelaza. Całe życie miałam problem z poziomem żelaza. Łykałam kolejne preparaty, brałam zastrzyki z żelaza - nikt nie drążył skąd brak wchłaniania. Inne objawy to okresowe bóle kolan, przewlekły stan zapalny zatok, uporczywe migreny.
Jestem na diecie od stycznia 2014. Żelazo z 13 podniosło mi się na 98 (norma od 50)! Hemoglobina z 9,9 na 13,1 (norma od 12), przytyłam.
Dzięki diagnozie syna zdiagnozowałam siebie. Ponad 30 lat żyłam w nieświadomości.
aneta100387
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 1
Rejestracja: śr 12 lis, 2014 21:54

Re: Wasze historie

Post autor: aneta100387 »

Ja może nie mam typowej celiakli, ale choruję na niedoczynność tarczycy i usłyszałam w którymś programie telewizyjnym, że nie powinnam spożywać glutenu. Ile w tym prawdy - nie wiem, ale dało mi to do myślenia i zgłosiłam się do poradni. Czekam teraz na wizytę.
Awatar użytkownika
Leeloo
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 8103
Rejestracja: pt 22 mar, 2013 18:33
Lokalizacja: Polska

Re: Wasze historie

Post autor: Leeloo »

aneto,
przy chorobie Hashimoto jest pewna dieta, a w sumie bardziej ograniczenia pewnych rzeczy.
Awatar użytkownika
sandyy
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 2561
Rejestracja: ndz 27 lip, 2014 22:30

Re: Wasze historie

Post autor: sandyy »

Aneta, jestem ciekawa, co Ci wyjdzie... Choc trzymam kciuki, zeby Twoje jelita jednak mialy sie dobrze oczywiscie :)

Przejrzalam temat iii zdziw, ze w amoku i pierwszym podiagnozowym szoku nie wylalam tu zali :sylwester:
pisankova
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 14
Rejestracja: pt 05 gru, 2014 10:03

Re: Wasze historie

Post autor: pisankova »

Witam wszystkich :)

Moja historia jest długa i zawiła :) niektórzy mogą mnie kojarzyć z Facebooka, oraz grupy wsparcia dla osób z Insulinoopornością :) (jestem autorką bloga Insulinoopornosc.com , oraz administratorem grupy wsparcia dla osób z Insulinoopornością na Facebooku itd ;)). Natomiast co do celiakii i tego jak to u mnie było...

Od dziecka "coś było ze mną nie tak". Raczej byłam dzieckiem aktywnym, niby zdrowym, bez większych problemów emocjonalnych itd. Do czasu. Najpierw niepokojące były częste przeziębienia, wirusy, męczyły mnie afty itd. Chorowałam 1-2 razy w miesiącu, ale nikt z tym nic większego nie robił. Pojawiły się silne wahania nastroju, stany depresyjne, co na 10-latkę było niepokojące. Doszły migreny i inne zaburzenia neurologiczne, jednak największy koszmar pojawił się w okresie dojrzewania.

Między 13 a 16 rokiem życia, regularnie trafiałam do szpitala po omdleniach bez wyraźnego powodu, jednak na wypisach było, że wszystko jest w porządku, zaburzenia emocjonalne nasiliły się, wymagana była psychoterapia. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.. bolały mnie stawy i byłam ciągle zmęczona. Miałam wahania wagi, co nasiliło problemy emocjonalne, bo zaczęłam się odchudzać, co nie było trudne: waga sama mi skakała: przy wzroście 155 cm, w ciągu 2 miesięcy potrafiłam spaść z 61 kg na 36 kg. I tak w kółko...

Kolejny etap nasilający w którym sama zaczęłam trochę dociekać co mi jest, był między 16 a 19 rokiem życia, czyli okres liceum. Ten etap wspominam bardzo źle. Codzienne kołatanie serca, migreny, wahania nastroju, bóle stawów, wypadające włosy, anemia, pojawiły się problemy jelitowe (ale jeszcze nie takie duże. Radziłam sobie stoperanem i dietą lekkostrawną, chociaż nie zawsze pomagało), waga była wprawdzie ok (koło 52-53 kg), ale zaczynałam nie za dobrze wyglądać. Byłam ciągle zmęczona, miałam duszności, w nocy strasznie się pociłam. Zaczęłam sama z siebie odwiedzać lekarzy (rodzice twierdzili, że stresuję się maturą..) i ostatecznie wmówiono mi, że mam nerwicę, oraz, że jestem przemęczona (faktycznie prowadziłam kiepski tryb życia, ponieważ w liceum pracowałam, więc po szkole, do pracy, potem nauka, mało snu, trochę alkoholu, mieszkałam już wtedy sama, więc miałam znacznie więcej obowiązków niż moi równieśnicy). Ale skończyłam liceum, zdałam maturę, przyszedł czas na studia..

Uznałam, że problemy się skończą, bo pójdę na zaoczne, w tygodniu będę pracować, więc będzie lepiej. Nic bardziej mylnego.
Studiowałam pedagogikę kulturoznawczą, którą przerwałam po pierwszym roku z powodów zdrowotnych. Nie byłam w stanie rano wstawać z łóżka, nagminnie się spóźniałam na uczelnie, ciągle miałam grypę, infekcje, bakterie itd, nie mogłam się uczyć, nasiliły się problemy z pamięcią, koncentracją, migreny, bóle brzucha, kołatanie serca. Znowu poszłam do lekarza. Znowu wmówiono mi nerwice. Dostałam Elicee (SSRI) i Afobam (benzodiazepiny). Czułam się jeszcze gorzej - jak warzywo. Rzuciłam studia, przyszło mi pogodzić się z obecnym stanem rzeczy :) Prace zmieniałam co chwilę, bo ciężko było mi gdziekolwiek wysiedzieć, a pracować trzeba było.
Wiedząc, że mam nerwicę ( :) ) postanowiłam nauczyć się z nią żyć.

Poszłam do kolejnej szkoły: 2 letniego studium reklamy. Sytuacja się powtarzała. Było coraz gorzej. Przebrnęłam przez dwa lata nauki, ale na końcowy egzamin nie przyszłam, bo.. zaspałam (mimo, że był o 12.00!). Czułam się jak zombie. Brałam leki, toaleta stała się moim domem, pokojem, miejscem głównego pobytu. Pracowałam głównie zdalnie. Kursowałam między kanapą, a toaletą. Nie miałam na nic siły, wszystko mnie bolało. Ciągle spałam, traciłam włosy i siwiałam.

Zmieniłam znowu pracę i przeprowadziłam się do uroczej kawalerki. To był okres, w którym poznałam swojego obecnego męża, który mnie często wtedy odwiedzał. Gdyby nie on, to nie wiem jak by ta historia się skończyła :( nie mogłam jeść, pić, ciągle spałam, albo miałam biegunki, wzdęcia, bóle brzucha, do tego męczyły mnie afty w ustach. Wypróżniałam się po 20-30 razy dziennie. Mój mąż tylko biegał do apteki, do sklepu, bo ja nie byłam w stanie wyjść z domu. Byłam rozdrażniona, zła i zmęczona. Poszłam do gastrologa, a gastrolog stwierdził, że to zespół jelita drażliwego. Dostałam leki, nie pomagały. Poszłam do neurologa, dowiedziałam się, że jestem migrenowcem i dostałam leki. Nie pomagało. Miałam wahania cukru, po każdym posiłku hipoglikemia. Poszłam do diabetologa, który zlecił wykonanie krzywej glukozowej i insulinę na czczo. To był pierwszy trop..

Okazało się, że mam insulinooporność (co było pierwszym krokiem do stworzenia mojego bloga ;)). Zaczęłam czytać o dietach, o stylu życia i o tym, że tabletki antykoncepcyjne, które brałam od 16 roku życia (przez 7 lat), wcale nie pomagają w leczeniu IO. Więc je odstawiłam i posypało się dalej.. zatrzymał mi się okres, cały układ hormonalny mi się rozregulował, samopoczucie się pogarszało cały czas. Poszłam do endokrynologa, który zdiagnozował mi przedwczesną menopauzę (w badaniach okazało się, że mam niedobór estradiolu i progesteronu), dostałam HTZ. Okres nie wracał.
Poszłam do drugiego (obecnego) endokrynologa, który dzięki badaniu AMH wykluczył przedwczesną menopauzę, natomiast potwierdził PCOS, zrobił dokładne badania insulinowe, gdzie widać było spory hiperinsulinemizm z insulinoopornością, hipoglikemie reaktywną, oraz zrobił badania tarczycy, które potwierdziły chorobę Hashimoto.

Moje wcześniejsze problemy jelitowe osiągnęły swoje apogeum i dotarłam do informacji o celiakii i diecie bezglutenowej (to było po zdiagnozowaniu IO, ale przed Hashimoto). Stwierdziłam, że spróbuję. Było mi wszystko jedno. Zwłaszcza, że gastrolog mnie olewał. WSZYSTKIE objawy zaczęły się cofać! Pobiegłam do gastrologa i opowiadam mu o swoich obserwacjach. Geniusz stwierdził, że zrobi mi badania na celiakie: przeciwciała i gastroskopię. Przeciwciała ujemne, a gastroskopia wcale nie taka kiepska (skala Marscha 2), do tego helicobacter pyroli, na które zwalił całą winę. Stosowałam dietę bezglutenową już 2 miesiące i wracałam do zdrowia. A gastrolog stwierdził, że wymyślam, w przeciwieństwie do endokrynologa, który drążył dalej temat. Okazało się, że mam spore niedobory B12, nieuzupełniające się suplementami i dietą, co dało kolejny trop: choroba Addisona-Biermera (tropem było szybkie siwienie - jestem 24-letnią brunetką, a w rodzinie nikt takich problemów nie miał). Więc utworzył się cały pakiet:

- insulinooporność
- choroba Hashimoto
- prawdopodobnie celiakia
- choroba Addisona-Biermera
- PCOS
- alergia

Obecnie na diecie bezglutenowej jestem od około 1,5 roku, z drobnymi wpadkami wynikającymi z niewiedzy (co szybko odczułam) i jednej prowokacji glutenem, którą wymyślił mój gastrolog (stwierdził, że celiakie trzeba zdiagnozować do końca i kazał wrócić do jedzenie glutenu na 3 miesiące. Po 3 dniach zrezygnowałam...). Obecnie glutenowe wpadki zauważam po puchnięciu brzucha: obwód w pasie potrafi się zwiększyć nawet o ponad 30 cm!! Do tego bóle brzucha, stawów, głowy itd.

Nie wiem czy na pewno mam celiakie, nie potwierdzają tego wyniki badań, natomiast wiem, że to co przeżyłam to moje i nie chcę do tego wracać. Czuję się dobrze, resztki mojej tarczycy (4 ml) leczone są Euthyroxem 37,5 mg, insulinooporność metforminą 2700 mg, do tego regularnie przyjmuje zastrzyki z B12, na utrzymanie regularnej miesiączki przyjmuje Duphaston, do tego suplementuję kwas foliowy, B-compex, magnez i czasami żelazo (jak jest potrzeba - ferrytyna lubi mi czasami spadać). Czuję się świetnie. Studiuję dziennikarstwo, pracuję w agencji reklamowej, pomagam innym tworząc grupę wsparcia dla Insulinoopornych, mam męża, jestem w świetnej kondycji psychicznej, nie muszę brać żadnych psychotropów i nie mam nerwicy ;) chodzę czasami na psychoterapię, bardziej profilaktycznie, żeby radzić sobie ze stresem i ogólnymi problemami dni codziennych, uczę się gotować (zawsze miałam z tym problem), prowadzę bloga poza Insulinoopornosc.com , Muffin-Master.blogstpot.com z bezglutenowymi muffinkami ;) i pisankova.pl jako taki mój życiowy punkt widzenia ;) (na wszystkie blogi serdecznie zapraszam). Do tego sporo ćwiczę, jestem na bezglutenowej diecie wegańskiej, która jest jednak wymagająca, ale grunt, że skuteczna i poprawia samopoczucie :)

Miło, że mam niecałe 25 lat, myślałam, że moje życie już zawsze będzie do kitu, a tu się okazuje, że wszystko może być w porządku :) Tematem do diagnostyki jest jeszcze temat neurologiczny, ponieważ migreny niby ustąpiły, ale cały czas jest jakiś problem z móżdżkiem. Wiem, że pewnych problemów zdrowotnych, które się namnożyły już nigdy nie cofnę, ale wiem, że można je uspokoić, poprawiając tym jakość naszego życia.

Przepraszam za długość mojego wpisu... jeśli ktokolwiek dobrnął do tego momentu, to GRATULUJĘ :)))) i pozdrawiam ;)
ODPOWIEDZ