Choroba Duhringa... moje watpliwosci :(

Celiakia z medycznego punktu widzenia.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Sheep
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1431
Rejestracja: czw 15 gru, 2005 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sheep »

Hmm, trzeba było zapytać lekarza ;) A tak serio to chyba trochę dermatolog przesadził, trzeba ograniczać jod, zwłaszcza na początku diety, ale czemu nie jeść grochu czy fasoli? Tu trochę więcej o duhringu: http://celiakia.pl/index.php?option=com ... &Itemid=69
Obrazek
Awatar użytkownika
Tomkus
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 615
Rejestracja: pn 08 gru, 2008 12:38
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tomkus »

Może miał na uwadze ich ciężkostrawność... (?)
O, nie chcieć, o i nie móc umrzeć chociaż nieco!
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?

/Paul Verlaine/
dziobas
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 2
Rejestracja: pt 07 paź, 2011 14:22
Lokalizacja: Londyn/Wrocław

Post autor: dziobas »

czesc

jestem nowy na tym forum, wiec gwoli grzecznosci przedstawie sie i opowiem swoja historie.

Andrzej, lat 28. W pierwszych latach mojego istnienia zdiagnozowali u mnie nietolerancje na gluten. Czasy byly dosyc kiepskie, dlatego jestem pod wrazeniem, czytajac innych, ze w 1984-85 wpadli co mi dolega i szybko postawili diagnoze - potrzebna dieta. Latka mijaly, a ja wsuwalem ryz na wodzie (jeszcze skaza mleczna do tego balaganu) i tym podobne, a ze Polska nas wtedy nie rozpieszczala, 'tym podobne' do rarytasow nie nalezaly. Do dzis mam w ustach smak tej papki na sniadanie, obiad i kolacje. Przyznaje, ze dla uzupelnienia mikroelementow, moj organizm upodobal sobie piach, ktory rowno wcinalem lyzka stolowa w przydomowej piaskownicy (ten smak tez pamietam - mniam!). Wreszcie, na jednej z wizyt kontrolnych, 'uczony' powiedzial, ze juz moge jesc wszystko, bo choroba 'przeszla'. Nie spieszylo mi sie jednak do jedzenia czegokolwiek, bo bezpowrotnie przeminal czas poznawania nowych smakow, przez co nic nowego mi nie smakowalo. Kolejne lata uplywaly na niejedzeniu i zmuszaniu do jedzenia. Z czasem, pod naciskiem glownie babci, zaczalem cos jesc, a pozniej wiecej i wiecej. W wieku 17 lat pierwszy raz w zyciu wzialem do ust watrobke i tego typu rzeczy, ktore, mimo ze nie zakazane wczesniej, byly na liscie 'przysmakow', ktorych nie ruszam. W miedzyczasie bylo kilka wizyt u dentysty i wielki opieprz, ze nie dbam o zeby. Moze cos prawdy w tym bylo, ale okazuje sie, ze szkliwo mam skopane nie do konca przez niedbalstwo. Zylem sobie w cudownej nieswiadomosci 20 lat, nie wiedzac o tym co sie w srodku dzieje. Polozyl mnie do szpitala na ponad miesiac zapalenie pluc, ktorego nabawilem sie w goracym lipcu. Zapalenie to w trakcie nieskutecznego leczenia kolejnymi puszkami dozylnego antybiotyku, okazalo sie nieco zlozona wersja legionelli. Kolejne antybiotyki i spadek wagi 9 kilo. Po szpitalu, w niedlugim czasie wyjazd do UK wraz ze zmiana otoczenia, zywienia i wszystkiego, co do tej pory 'normalne'. Do calej kupy nowosci dorzucilbym stres z praca, ktorej szczerze nienawidzilem. Efekt - cos wylazlo mi na lokciu i cholernie swedzialo. Kolejne dni, to kolejne wypryski - lokcie, kolana, krzyz, posladki, powieki, cala glowa... Pierwszy lekarz - dr google. Diagnoza - Duhring. Dieta wprowadzona, tygodnie, miesiace i kapitulacja Duhringa. Krotki wyjazd do PL, pierogi babci, powrot - natarcie Duhringa, wojna...
Obecnie mam 28 lat, od 5 wiem o ukrytej celiakii i Duhringu. Nie bylem z tym u lekarza, a skutki swedzenia dzielnie przetrzymuje az same ustapia. Czasem tylko budze sie w nocy, zeby sie podrapac. Nie lubie tabletek, wiec wole troche ponarzekac, niz psuc sobie reszte zdrowia. Zreszta, tutejsi lekarze sa do bani - zbywaja paracetamolem i Sudocremem.
Pisze tylko po to, zeby sie z Wami podzielic i pokazac jak to u mnie bylo. Moze ktos dalej waha sie czy to to, czy nie to. Dodam, ze nie mam problemow zoladkowo-jelitowych, ale czasami dopadaja mnie silne bole glowy, wrecz migrenowe.
Obecnie mieszkam w Londynie. Jesli jest tutaj ktos kto zna moje cierpienie, zapraszam na bezglutenowego cidera.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony pt 07 paź, 2011 14:56 przez dziobas, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeli
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 312
Rejestracja: śr 10 mar, 2010 13:07
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Jeli »

dziobas,
Masz 28 lat i

"W pierwszych latach mojego istnienia zdiagnozowali u mnie nietolerancje na gluten"

"...Efekt - cos wylazlo mi na lokciu i cholernie swedzialo. Kolejne dni, to kolejne wypryski - lokcie, kolana, krzyz, posladki, powieki, cala glowa... Pierwszy lekarz - dr google. Diagnoza - Duhring. Dieta wprowadzona, tygodnie, miesiace i kapitulacja Duhringa..."

czyli obecnie u lekarzy nie byłeś , badan nie wykonano ?
więc nie ma pewności czy to Duhring? czy może łuszczyca
? a może jedno i drugie ?
może jeszcze inne podobne w obrazie schorzenie skóry i problem z glutenem ?
dziobas
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 2
Rejestracja: pt 07 paź, 2011 14:22
Lokalizacja: Londyn/Wrocław

Post autor: dziobas »

problemow skornych nie mam, jesli nie jem produktow glutenowych. jadac do Polski raz w roku lamie diete i pozniej cierpie 3-4 miesiace. luszczyca to nie jest, bo nie mam zadnych problemow ze skora, gdy przestrzegam diety. dodatkowo wystepowanie problemow ze skora pojawia sie ok. miesiac po zlamaniu diety, jest w typowych miejscach (zaczyna sie od lokci, pozniej kolana, posladki, krzyz, tyl glowy i okolice pepka). strasznie swedzi, sa male wodniste pecherzyki, skupiaja sie w 'wianuszkowatych' kepkach i zanika po 3-4 miesiacach stosowania scislej diety. ma to scisly zwiazek z glutenem i mam z tym spokoj, stosujac diete.
badan nie robilem, mimo, ze bylem u lekarza. po pierwsze, zbagatelizowali sprawe, mowiac, ze to SKIN RASH, przepisali sudocream i kazali pic wode. zadnych badan, zadnej diagnozy. po drugie, styl zycia, godziny pracy i sposob tutejszego leczenia nie pozwala mi na odwiedzanie kolejnych GP i wyklocanie sie o to co mi jest. jak tylko zapytalem czy to ma zwiazek z glutenem, czy jest to objaw Duhringa, to powiedzieli ze jak jestem taki madry, to mam sie sam leczyc. ale czego tu wymagac, skoro oni wszystko lecza paracetamolem, a porzadne badania robia dopiero jak ktos im zemdleje, albo krwawi. wtedy dostaja sraczki, zeby tylko cos sie pacjentowi nie stalo u nich w przychodni na ich zmianie. reszta moze umierac... skierowania tez nie wypisza, bo nie widza podstaw. ale jak oni dopiero co ze slonia spadli, to czego sie po Hindusach spodziewac, a niestety tylko tacy w moich okolicach przyjmuja... nie przetlumaczysz. a chcialem tylko badania i dapsone, bo z tego swiadu nie moglem wytrzymac. wreszcie przeszlo samo i do tej pory sie nie pojawilo, az znow nie odwiedzilem Polski, gdzie nie dalo sie oprzec polskiej kuchni. skutki znowu czuje na tym, na czym teraz siedze.

jak sobie radzicie ze swedzeniem? drapiecie, smarujecie, silna wola?
celiakia - zdiagnozowana w 1984
savanah1974
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 18
Rejestracja: pt 04 lis, 2011 21:16
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: savanah1974 »

Witam wszystkich!
Mniej więcej rok temu,zaczęły mi dokuczać "opryszczki" na twarzy,do końca grudnia próbowałam sama sobie z tym radzić.Nie pomagał sudocrem,maść witaminowa ani płynny puder taki jakiego używamy przy ospie,w końcu odwiedziłam dermatologa,który nie zobaczył niczego dziwnego.Dostałam bedicort,smarowałam łokcie i kolana,a nawet twarz,opryszczki znikały i przestało swędzieć,ale chwilowo.Potem znów i znów,kolejne maści od dermatologa-pimafukort i duac,no i swędząca wysypka wzdłuż kości ogonowej,ale o tym nikomu nie mówiłam.Trafiłam na dermokonsultację i pani kosmetolog poradziła zmianę dermatologa i tu (tym razem pan) dermatolog dlugo gdybał,oglądał,sięgał do lektury,w końcu powiedział,że może to być bardzo rzadka choroba skóry zwana chorobą duringha,ale musi się jeszcze upewnić,bo i tak będzie musiał mnie odesłać dalej(do Lublina) na początek miałam nie jeść przez 2 tygodnie ryb i nie używać soli jodowanej,a po tej przerwie jeśli to during to po zjedzeniu ryby powinno nasilić się swędzenie.Po tej wizycie zaczęłam szukać pomocy u doktora google i to wszystko co przeczytałam świetnie pasowało do mojego przypadku.Bardzo charakterystyczne swędzące zmiany wzdłuż kości ogonowej,nie przyznałam się do tego u lekarza.No i nie zrobiłam tego doświadczenia z 2-tygodnoową przerwą :) pojechałam do Lublina,pani doktor popatrzyła,hmmm może to być during,zrobiłam badanie przeciwciał,wynik dostałam faxem-potwierdziły się podejrzenia o chorobę duringha.Ja już wprowadziłam dietę,więc swędzące pęcherzyki zamieniły się w strupki i po woli znikały,więc nie było z czego pobrać wycinka,disulone nie przyjmuję bo,nie świruję ze swędzenia,ponieważ unikam glutenu i jodu.Mimo to jednak,iż bardzo uważam,co jakiś czas coś mi wyskakuje,głównie na twarzy.Od czerwca na śniadanie jem tosty bezglutenowe z dżemem,na który nie mogę już patrzeć,a co będzie dalej? A co Wy jecie na śniadania? ten chleb jest okropny :/ Miałam już dwie podłamki związane z tymi zakazami,że tego nie wolno i tego też nie,a ja jak przechodzę rano idąc do pracy obok budki z pieczywem to aż mnie skręca. Niestety nie mam nikogo kto by mnie wspierał,muszę sobie radzić sama i na ogół daję radę,ale czasem tak smutno... bo jak się znajomi dowiedzieli o mojej chorobie,to już nikt mnie nie zaprasza,bo niczym nie nie można poczęstować... Pocieszam się tym,że to nie jest jakieś straszne nieszczęście,tragedię to mają rodzice jak ich dziecko nie wróci z wakacji,albo jak młody człowiek skoczy na główkę do wody,złamie kręgosłup i do końca życia będzie jeździł na wózku,ja mam 37 lat,wspaniałą córke dla której muszę być silna.Pozdrawiam, :)
Jeli
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 312
Rejestracja: śr 10 mar, 2010 13:07
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Jeli »

savanah1974,
Trzeba polubić siebie jeszcze bardziej ;) i znaleźć czas na przygotowania jedzonka dla siebie , te tosty ryżowe tak maja ze gardłem szybko wychodzą ale na szybko ratują ;) . Ryzyk fizyk zacznij się uczyć piec chlebuś dla siebie , ileś razy wyrzucisz do kosza ( a może i nie ) i będziesz się rozkoszować ciepłymi grzankami z pełnoziarnistego własnego chlebka bezglutenowego lub białego , ciasta mogą być wspaniałe i smaczne . U nas w domu nie korzystamy z gotowych mieszanek mącznych bo mamy jeszcze inne zakazy, więc komponuje własne mieszanki z kasz i ziaren piekę ciastka , torty , pierogi , chlebek , naleśniki , racuchy , kluchy , makaron. Nie zawsze są śliczne i zgrabne ...;) zdecydowanie smaczniejsze niż sklepowe .
Produkty są drogie wiec na pierwsze własne pieczenie chleba użyj szklanki maki , upieczesz w małej gotowej foremce z folii stalowej, ( są takie w sklepach ) po ok 6 zl . Nie koniecznie od razu z pól kg maki . Po upieczeniu ostudzony pokroić , ładnie w kromeczkach zamrozić , potem do spożycie na parę króciutko i na patelnie , tosty jak trza , można i do tostera .
Ogólnie- nie wiem czy doczytałaś-ale to gotowe pieczywo bezglutenowe to ponoć najlepsze na ciepło , czyli sklepowy chleb podgrzewać, dla mnie to było tak niejadalne od pierwszego kontaktu ze szybko zaczęłam się uczyć piec chlebek w domu
Na śniadania może naleśniki , jeśli wieczorem zarobisz ciasto na drożdżach ( o ile możesz ) a rano dodasz jeszcze jajko to szybko na patelni są racuchy a i bez jajka takie ciasto urośnie lub amerykańskie naleśniki na proszku.. lub znajdziesz coś własnego swojego plackonalesnikoracuchy ;))))))))))))))))poprzedniego dnia zawsze można przygotować jakiś dodatek do owych naleśników .
Wafle ryżowe zabieram jak muszę iść na miasto, na szybkie drugie śniadanie czy podwieczorek, co by nie o nich nie gadać podróże dobrze znosza ;):):)
Można piec bezglutenowe muffiny z warzywami , oczywiście lepsze są podgrzane
, można mieć pod ręką ugotowane kasze , makaron rano podgrzać
Co do wizyt i goszczenia , no tu nie ma wyjścia idzie się z własnym zapasem a u Ciebie to jeszcze i sol musisz zabrać ze sobą , ja zabieram mleko " własne ", cukier własny " , słoiczek mieszanki mąki lub własny kawałek ciasta i weekenduje jeśli tylko mam okazje .
Jesteś w uroczym młodym wieku , gdzie tam do umartwiania z powodu tylko diety , życie swoje potem dołoży ;) a znajomym trochę ułatwić kontakty by nie czuli się złymi gospodarzami .:) Jeśli juz pokonasz meandry samodzielnego pieczenie , z gotowej mieszanki wyjdzie dobry spod do biszkopta zaproś znajomych stawiając dwa ciasta ;) Tak na wesoło - pies mojej koleżanki weekendowej uwielbia moje placki z własnej mieszanki ( bazowa maka to niepalona kasza gryczną ) !!! ;)
savanah1974
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 18
Rejestracja: pt 04 lis, 2011 21:16
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: savanah1974 »

Dzięki Jeli za ciepłe słowa. Nie cierpię pieczywa bezglutenowego,wolę już te wafle ryżowe,ale ile można?? :/ Chleb bezglutenowy smakuje jak taka sucha gąbka do układania kwiatów.Przepisy na chleb,który można upiec w domu,przynajmniej te,które spotkałam,są dla mnie niewykonalne,potrzebna jest jakaś guma guar oraz guma ksantanowa,skąd mam to wziąć? mam bardzo ograniczony dostęp do wszystkiego co mogę jeść,mieszkam w małym mieście,jest tylko jedno bardzo ubogie stoisko w Stokrotce,gdzie na jednej półce jest tylko pieczywo b/g oraz biszkopty i wafelki-to wszystko. Nad naleśnikami i pierogami płakałam,tragedia.Sukcesem jest to,że znalazłam w sklepie musztardę oraz keczup b/g.Nie mogę też jajek-to bardzo ogranicza moje menu,a zamiennik jajka jest okropny,ale cóż zrobić. Pozdrawiam
Jeli
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 312
Rejestracja: śr 10 mar, 2010 13:07
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Jeli »

savanah1974,
w Twojej krainie ;) powinie być dostępny len , jakie proporcje nie pamiętam jednak nadaje się do zespolenia chlebusia bezglutenowego , (ktoś na forum na pewniaka wie jakie ilości i jak len przygotować dla pieczenia chleba ) , kochana ;) ponad 20 lat temu nie było w naszym kraju nic innego niż maka kukurydziana , skrobia kukurydziana była rarytasem a jakoś matki piekły chlebki bezglutenowe bez gumy guar ( o gumie ksantowej to faktycznie trzeba zapomnieć )stosowało się pektyny z jabłek ,były wówczas w naszych aptekach, można zamiast gumy guar dodać żelatyny!by usztywniła bezglutenowa mąkę .
Ok jajek nie możesz , masz jeszcze inne zakazy ? mleko ? cukier? soję ? proszek do pieczenia ? Napisz , to będę wiedziała jaki sprawdzony przepis podesłać.
Zakwas do chleba kiedykolwiek hodowałaś:)
Znasz smak chleba na glutenowej mące z pieca chlebowego , taki od babci ? Sklep internetowy odpada ? wyprawa do Lublina?
savanah1974
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 18
Rejestracja: pt 04 lis, 2011 21:16
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: savanah1974 »

Jeli chyba nie jadłam takiego chleba;) nie mogę jajek,ryb wiśni,grochu,wszystkiego glutenowego.a wczoraj wierz mi płakałam nad pierogami.Przyszykowałam farsz-kapustę z grzybami,potem przygotowałam ciasto,które było jak ciastolina z tej mieszanki którą można kupić w sklepie,Podczas zlepiania pierogów ciasto pękało,mimo,że nie przesadzałam z ilością farszu,a jak zlepiałam brzegi to one odpadały,ciasto wylądowało w koszu,zrobiłam kolejne można powiedzieć,że lepsze,.To samo z naleśnikami,przecież to ciasto jest jak rzadka kasza manna,naleśniki kurczą się podczas smażenia o ok 2,5 cm,poza tym są okropne.Co robię źle,czy brakuje mi cierpliwości? czasem mnie to przeraża. A jakich przypraw używać? Powiem szczerze,że na wyprawę do Lublina na zakupy(121) km po prostu mnie nie stać.Może jest jakaś lista,jakiś spis "dozwolonych produktów"
Awatar użytkownika
Grażyna
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 340
Rejestracja: ndz 13 lut, 2005 22:24
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grażyna »

savanah1974 pisze:Podczas zlepiania pierogów ciasto pękało,mimo,że nie przesadzałam z ilością farszu,a jak zlepiałam brzegi to one odpadały,

Zauważyłam, że pierogi robione z miksów zawierających pektynę pękają bardziej. Natomiast zupełnie dobrze lepią się z miksów zawierających gumę guar. Pamiętaj, żeby zarabiać mąkę gorącą wodą. Odrywasz małe kawałki ciasta, rozklepujesz w dłoni, nadziewasz i zlepiasz. Układasz na omączonej powierzchni, przykrywasz ściereczką, żeby nie obeschły. Lepić trzeba z jeszcze ciepłego ciasta - jest wtedy plastyczne. Gotować od razu. Po ugotowaniu natłuścić, jeśli chcesz je przechować. Zwróć uwagę, że ciasto z miksów (czyli ze skrobi) rzednie jak czeka na zrobienie za długo. Dlatego trzeba się spieszyć z robotą.
savanah1974 pisze:Powiem szczerze,że na wyprawę do Lublina na zakupy(121) km po prostu mnie nie stać.Może jest jakaś lista,jakiś spis "dozwolonych produktów"
Taniej i szybciej można zrobić zakupy w sklepie internetowym. Wiem, że wysyłka kosztuje. Ale kupujesz więcej - żeby się rozłożyło. Wiele osób tak robi i sobie chwali. Możesz kupować u producenta, lub w sklepie - wtedy możesz w jednej paczce mieć produkty różnych producentów.
savanah1974 pisze:Niestety nie mam nikogo kto by mnie wspierał,muszę sobie radzić sama i na ogół daję radę,ale czasem tak smutno...
No jak to, a my wszyscy, to co???
hyska27
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 14:57
Lokalizacja: bydgoszcz

Post autor: hyska27 »

Hej,ja mam stwierdzonego Duhringa od 11 lat,od 10 bez wysypek.cały czas tak samo przestrzegam diety.Od kilku dni borykam się z wysypką,która przypomina mi tamtą sprzed diagnozy ale poza normalnym przy Duhringu umiejscowieniu czyli kolana i łokcie,wysypało mnie na brzuchu.Za chwilę zwariuję,tak swędzi,łkam p/alergiczne i wapno-zero efektu.Czy któs może miał podobnie tzn wysypka po długim czasie mimo diety i takie dziwne umiejscowienie.A może coś innego mi się przyplątało.Ze względu na długi weekend dermatolog dopiero we wtorek.Ratunku!
savanah1974
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 18
Rejestracja: pt 04 lis, 2011 21:16
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: savanah1974 »

Grażynko dzięki. Niestety chwilowo nic nie jest w stanie mnie pocieszyć,naleśniki też w koszu,a wczoraj robiłam ciasto marchewkowe,na które przepis znalazłam tu na forum,pachniało pięknie,ale,że nie może być pięknie więc nie wyszło,jeden wielki zakalec,użyłam zamiennika jajka,ponieważ nie mogę jajek.Wszystko wyglądało pięknie,obawiałam się,że piana nie da rady ubić z "tego" piany,ale szło dobrze,tylko,że wyszło niedobrze! Tyle lat piekłam ciasta i nigdy nie upiekłam zakalec,a tu masz,okazuje się,że nic nie potrafię upiec ani ugotować,jestem załamana.I ZNÓW MAM KROSTY NIE WIEM PO CZYM,NIC NIE ZJADŁAM.KOSZMAR!!! Czy jest tu ktoś z lubelskiego? Mam jeszcze jedno pytanie-dlaczego nie można jajek przy Duringu?
emeczka
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: sob 26 lis, 2011 23:26
Lokalizacja: Żory

Post autor: emeczka »

witam "Durhingowsców" :)
czytałam o tej chorobie i mam pytanie: czy zmiany na skórze zawsze występują symetrycznie? czy jest możliwe, ze np. wysypka jest na lewym udzie, a na prawym nie?
będę wdzięczna za odpowiedź :)
savanah1974
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 18
Rejestracja: pt 04 lis, 2011 21:16
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: savanah1974 »

Witam cieplutko i wiosennie;)
Kochani,czy jest tu Ktoś kto ma wiedzę w tej materii i może odpowiedzieć na moje pytanie-o co chodzi z jajkiem w chorobie duringa??? Bo ja przeczytałam wiele artykułów i nigdzie nie znalazłam informacji dlaczego nie można jajek.Podobno zawierają jod? Ale dziś specjalnie zakupiłam jakąś gazetę w której był dwustronny artykuł o jajach i też nie spotkałam nawet słowa na temat zawartości jodu. Gdzieś tu na forum trafiłam na informację,że jajka trzeba unikać szczególnie na początku,ja nie jadłam rok,a tydzień temu usmażyłam naleśniki z jednym jajkiem i do dziś żadnych krost,ale boję się dalej eksperymentować a mam takiego smaka na jajecznicę,mniam
Czekam na jakąś wiadomość :)
ODPOWIEDZ