Jak wykryć celiakię u dorosłego?
Moderator: Moderatorzy
W związku z tym, co piszecie o niechęci do robienia przez szpital badań w kierunku przeciwciał, muszę dodać albo pochwalić się, że u mojego dziecka te badania zrobiono właściwie bez mojej wiedzy. Potem pani ordynator (nawiasem mówiąc, wspaniały lekarz) wyjaśniła mi, że i tak pobrano ponad dwadzieścia próbek krwi, a nie chciała mnie dołować swoim dość przygnębiającym podejrzeniem, gdyby miało okazać się błędne
asiar, po prostu miałaś szczęście, bo tak doinformowani lekarze to niestety rzadkość. Wydaje mi się, że kabran nie neguje kompetencji twojej pani doktor, tylko zauważa, że lekarz specjalizujący się w leczeniu dorosłych już by tyle kompetencji nie miał...
(Tak na marginesie, nie wiem, czy chwalenie się własnym szczęściem przy diagnozie jest właściwe w kontekście tego wątku... Ani to nie było twoją zasługą, że miałaś szczęście, ani nie jest to dobry sposób na podbudowanie kogoś, kto właśnie się męczy z własnym niefartem do lekarzy...)
(Tak na marginesie, nie wiem, czy chwalenie się własnym szczęściem przy diagnozie jest właściwe w kontekście tego wątku... Ani to nie było twoją zasługą, że miałaś szczęście, ani nie jest to dobry sposób na podbudowanie kogoś, kto właśnie się męczy z własnym niefartem do lekarzy...)
Ostatnio zmieniony śr 22 mar, 2006 16:12 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Nowicjusz
- Posty: 10
- Rejestracja: sob 18 mar, 2006 20:43
- Lokalizacja: Wawa
kfiatek, spoko, ja tam się cieszę, że ludzie na fachowców trafiają - jest się czym chwalić
mam kolejne ciekawostki ze szpitala...
Po pięciu dniach pobytu, drogą inwigilacji i podstępnych pytań, odkryliśmy, czemu mój mąż czuje się coraz gorzej, mimo tego, że prawie nic nie je (coraz silniejsze bóle brzucha, stan podgorączkowy, wysypka, wymioty - te dwa ostatnie objawy to nowość, przed szpitalem tego nie było). Otóż: lekarstwo przeciwbólowe, które dostawał, to był pyralgin. Podawany pod inną nazwą handlową, żeby się żadne z nas nie domyśliło, bo sygnalizowaliśmy przy przyjęciu do szpitala, że mąż pyralgin źle toleruje. No po prostu rozwala mnie tak niepoważne traktowanie człowieka....A gdyby uczulenie było silniejsze i nastąpił wstrząs, to co? Też by się tłumaczyli, że to nie był pyralgin????Jeszcze żebyśmy o tym nie wspominali, żeby to wyszło jakoś niechcący - ale to z pełną świadomością szkodzenia było podawane. I teraz mam pytanie: czy oni liczyli na to, że może objawy uczulenia nie wystapią, czy po prostu olali to, co mówiliśmy? Czy w tej sytuacji ja mam się bać przy podawaniu każdego leku, bo - nie daj Boże - podadzą mężowi penicylinę, po której miał już kiedyś wstrząs? Żeby sprawdzić, czy tym razem też będzie?
Ech, byle tylko wykryć, co to za świństwo Mu dolega i potem trzymać się z daleka od lekarzy.....Byle do poniedziałku. A jak nie zrobią badań krwi, to zaraz po wyjściu zrobimy prywatnie.
mam kolejne ciekawostki ze szpitala...
Po pięciu dniach pobytu, drogą inwigilacji i podstępnych pytań, odkryliśmy, czemu mój mąż czuje się coraz gorzej, mimo tego, że prawie nic nie je (coraz silniejsze bóle brzucha, stan podgorączkowy, wysypka, wymioty - te dwa ostatnie objawy to nowość, przed szpitalem tego nie było). Otóż: lekarstwo przeciwbólowe, które dostawał, to był pyralgin. Podawany pod inną nazwą handlową, żeby się żadne z nas nie domyśliło, bo sygnalizowaliśmy przy przyjęciu do szpitala, że mąż pyralgin źle toleruje. No po prostu rozwala mnie tak niepoważne traktowanie człowieka....A gdyby uczulenie było silniejsze i nastąpił wstrząs, to co? Też by się tłumaczyli, że to nie był pyralgin????Jeszcze żebyśmy o tym nie wspominali, żeby to wyszło jakoś niechcący - ale to z pełną świadomością szkodzenia było podawane. I teraz mam pytanie: czy oni liczyli na to, że może objawy uczulenia nie wystapią, czy po prostu olali to, co mówiliśmy? Czy w tej sytuacji ja mam się bać przy podawaniu każdego leku, bo - nie daj Boże - podadzą mężowi penicylinę, po której miał już kiedyś wstrząs? Żeby sprawdzić, czy tym razem też będzie?
Ech, byle tylko wykryć, co to za świństwo Mu dolega i potem trzymać się z daleka od lekarzy.....Byle do poniedziałku. A jak nie zrobią badań krwi, to zaraz po wyjściu zrobimy prywatnie.
OK, wobec tego cofam moje wcześniejsze słowa i przepraszam, jeśli kogoś uraziłam... Tak mi przyszło do głowy po prostu, że kashmeerce może się zrobić przykro, ale skoro nie, to super. Najwyraźniej powinnam się przestać przejmować za innych bardziej niż oni sami
A, kashmeerka, ponawiam pytanie Małgorzaty - gdzie to tak profesjonalnie twojego męża leczą???
Bo brzmi to dziwnie podobnie do moich przejść w szpitalu dermatologicznym na Lesznie (to, co wcześniej pisałam o diecie szpitalnej). Też miałam tam przejścia z lekiem, po którym potwornie mnie bolał żołądek, pomimo to wielce "kompetentny" pan ordynator chciał mi ten lek zapisać do brania przez 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala. Na moje protesty spytał rozbrajająco "a nie może się pani przemęczyć?" No bo oni ten lek aplikowali wszystkim, z dobrymi rezultatami, i najwyraźniej nie chciało im się pomyśleć nad innym. Oczywiście zaparłam się czeterema nogami że NIE mogę się przemęczyć, no i jednak okazało się, że można mi przepisać coś innego, co - o dziwo! - też działa, a nie szkodzi mi na żołądek... Wypisałam się stamtąd na własne życzenie, jak tylko troszkę mi się polepszyło, i dalej doleczyłam się prywatnie. Dlatego szpitala na Lesznie nikomu nie polecam, a zwłaszcza nikomu z celiakią.
A, kashmeerka, ponawiam pytanie Małgorzaty - gdzie to tak profesjonalnie twojego męża leczą???
Bo brzmi to dziwnie podobnie do moich przejść w szpitalu dermatologicznym na Lesznie (to, co wcześniej pisałam o diecie szpitalnej). Też miałam tam przejścia z lekiem, po którym potwornie mnie bolał żołądek, pomimo to wielce "kompetentny" pan ordynator chciał mi ten lek zapisać do brania przez 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala. Na moje protesty spytał rozbrajająco "a nie może się pani przemęczyć?" No bo oni ten lek aplikowali wszystkim, z dobrymi rezultatami, i najwyraźniej nie chciało im się pomyśleć nad innym. Oczywiście zaparłam się czeterema nogami że NIE mogę się przemęczyć, no i jednak okazało się, że można mi przepisać coś innego, co - o dziwo! - też działa, a nie szkodzi mi na żołądek... Wypisałam się stamtąd na własne życzenie, jak tylko troszkę mi się polepszyło, i dalej doleczyłam się prywatnie. Dlatego szpitala na Lesznie nikomu nie polecam, a zwłaszcza nikomu z celiakią.
Ostatnio zmieniony czw 23 mar, 2006 12:35 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Nowicjusz
- Posty: 10
- Rejestracja: sob 18 mar, 2006 20:43
- Lokalizacja: Wawa
kfiatek, nie napiszę na forum, co to za szpital, bo to jakoś nieteges - może ja nie mam racji i kogoś skrzywdzę upublicznieniem informacji, że szpital ten i ten to kiepski jest. A może ktoś, kto miał tam iść, nie pójdzie po moich krytycznych postach i sobie zaszkodzi, bo aparatura tam jest supernowoczesna - ludzie z całej Polski przyjeżdżają....Przyjmijmy wersję taką: mój mąż miał pecha, że trafił na panią doktór, która nie słucha pacjenta, bo sama wie wszystko najlepiej. Szpital nie ma tu nic do rzeczy, w każdym szpitalu są lepsi i gorsi lekarze. Nie jest tak źle, bo od jutra zaczynają się poważne badania. Podkreślam: mój mąż nie ma nawet podejrzenia celiakii, to tylko moje, zupełnie niepotwierdzona niczym fanaberia, żeby mu tę celiakię wykluczyć. Nie zwalajmy więc całej winy na szpital, może oni jednak wiedzą, czego szukają, a ja się za bardzo unoszę, bo się denerwuję.
Aha - nie jest to szpital na Lesznie
[ Dodano: Pon 27 Mar, 2006 21:41 ]
mąż jest po tomografii, gastroskopii i kolonoskopii
i lekarze nie widzą nadal przyczyny jego dolegliwości - w przeprowadzonych badaniach nie ma nieprawidłowości
zostały pobrane wycinki do badania, jelito cienkie też, wyniki będą później
nasuwa mi się podsumowanie:
"już wiemy, na co jest pan chory: na brzuch"
hehe
[ Dodano: Pią 21 Kwi, 2006 23:10 ]
hehe, po miesiącu czekania na wyniki wiemy tyle: jest podejrzenie celiakii, bo kosmki popsute. jednak!
w przyszłym tygodniu robimy badanie krwi...ech.....
Aha - nie jest to szpital na Lesznie
[ Dodano: Pon 27 Mar, 2006 21:41 ]
mąż jest po tomografii, gastroskopii i kolonoskopii
i lekarze nie widzą nadal przyczyny jego dolegliwości - w przeprowadzonych badaniach nie ma nieprawidłowości
zostały pobrane wycinki do badania, jelito cienkie też, wyniki będą później
nasuwa mi się podsumowanie:
"już wiemy, na co jest pan chory: na brzuch"
hehe
[ Dodano: Pią 21 Kwi, 2006 23:10 ]
hehe, po miesiącu czekania na wyniki wiemy tyle: jest podejrzenie celiakii, bo kosmki popsute. jednak!
w przyszłym tygodniu robimy badanie krwi...ech.....