Skąpoobjawowa celiakia u dorosłych.
Moderator: Moderatorzy
Malia
Dzięki za porady, jest mi trochę lepiej i nie czuję się tak strasznie osamotniona z tymi wszystkimi dolegliwościami.
Byłam parę miesięcy temu u dobrego zielarza, zachwalanego i rozchwytywanego przez wielu ludzi z miejscowości, w której pracuję. Zakupiłam zioła zalecone przez niego i zakończyłam przygodę z ziołami po pierwszej wypitej szklance. Po prostu spuchłam na twarzy na parę godzin. Jestem silnym alergikiem i odkąd zaczęły się moje problemy z brzuchem, zaczęłam puchnąć także na twarzy. Chyba to objaw alergiczny, no bo co innego ?
Jestem silnie uczulona na trawy, więc może także zioła działają na mnie alergizująco. Wszystko na to wskazuje. Po gastroskopii zrobię sobie testy pokarmowe.
A z ziółek chętnie pijam miętę. No i zastosuję się do Twoich zaleceń odnośnie częstych, ale małych posiłków
Dzięki za porady. grubymiś ( teraz to na serio gruby )
Dzięki za porady, jest mi trochę lepiej i nie czuję się tak strasznie osamotniona z tymi wszystkimi dolegliwościami.
Byłam parę miesięcy temu u dobrego zielarza, zachwalanego i rozchwytywanego przez wielu ludzi z miejscowości, w której pracuję. Zakupiłam zioła zalecone przez niego i zakończyłam przygodę z ziołami po pierwszej wypitej szklance. Po prostu spuchłam na twarzy na parę godzin. Jestem silnym alergikiem i odkąd zaczęły się moje problemy z brzuchem, zaczęłam puchnąć także na twarzy. Chyba to objaw alergiczny, no bo co innego ?
Jestem silnie uczulona na trawy, więc może także zioła działają na mnie alergizująco. Wszystko na to wskazuje. Po gastroskopii zrobię sobie testy pokarmowe.
A z ziółek chętnie pijam miętę. No i zastosuję się do Twoich zaleceń odnośnie częstych, ale małych posiłków
Dzięki za porady. grubymiś ( teraz to na serio gruby )
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Ojjj, chyba do Was dołączam w tym wątku:)
I chyba się wreszie wybiorę do lekarza, może po to, żeby wiedzieć, co mi jest. W sumie stoję na tym, że źle mi z glutenem, ale nie wiem, dlaczego - czy to pani C, czy alergia, czy coś nietolerancja. Wiadomo, wszystko wędruje do wspólnego worka "nie żreć glutenu", ale różnica jest. Do tego dorzucają się problemy neurologiczne (padazka - na szczęście od niemal roku bez napadu, tfu tfu), tarczyca brzydko wyszła w badaniach, ale postanowiłam to olać i najpierw przez pół roku się odglutenować, a potem dopiero oddać w ręce endokrynologów, którzy wiadomo, co lubią zrobić: najpierw przepisać hormony, a na następnej wizycie zapytać, ile masz lat.
Strasznie mi nie pasuje do celiakii to, że chuda nie jestem, wręcz przeciwnie , ale tyle się naczytałam, że wiem, że to też jest możliwe. Ale bywałam, na granicy niedowagi - pamiętam, że miałam wtedy chyba straszną fazę na kluchy itp, może to z tym związane. Ale - nie zostało to nigdzie zapisane, mogło być zupełnie inaczej:)
Mam podobnie jak Wy - wstaję z brzuchem płaskim jak deska, nawet jakieś mięśnie czuć, a potem wszystko szlag trafia, wygląda na to, jakby moja nadwaga była brzuszna, a ona tymczasem jest zdecydowanie udowa:P Tłuszz nie przemieści się w 10 minut z ud i dupska w brzuch, a czasami mam wrażenie, że tak jest.
I chyba się wreszie wybiorę do lekarza, może po to, żeby wiedzieć, co mi jest. W sumie stoję na tym, że źle mi z glutenem, ale nie wiem, dlaczego - czy to pani C, czy alergia, czy coś nietolerancja. Wiadomo, wszystko wędruje do wspólnego worka "nie żreć glutenu", ale różnica jest. Do tego dorzucają się problemy neurologiczne (padazka - na szczęście od niemal roku bez napadu, tfu tfu), tarczyca brzydko wyszła w badaniach, ale postanowiłam to olać i najpierw przez pół roku się odglutenować, a potem dopiero oddać w ręce endokrynologów, którzy wiadomo, co lubią zrobić: najpierw przepisać hormony, a na następnej wizycie zapytać, ile masz lat.
Strasznie mi nie pasuje do celiakii to, że chuda nie jestem, wręcz przeciwnie , ale tyle się naczytałam, że wiem, że to też jest możliwe. Ale bywałam, na granicy niedowagi - pamiętam, że miałam wtedy chyba straszną fazę na kluchy itp, może to z tym związane. Ale - nie zostało to nigdzie zapisane, mogło być zupełnie inaczej:)
Mam podobnie jak Wy - wstaję z brzuchem płaskim jak deska, nawet jakieś mięśnie czuć, a potem wszystko szlag trafia, wygląda na to, jakby moja nadwaga była brzuszna, a ona tymczasem jest zdecydowanie udowa:P Tłuszz nie przemieści się w 10 minut z ud i dupska w brzuch, a czasami mam wrażenie, że tak jest.
martini
ja zawsze byłam raczej szczupła, ale swoje walory miałam, to jest kobiecy tyłek i kobiece uda , ale teraz to mogę się pożegnać z moimi 10-cioma parami obcisłych jeansów
jestem zrozpaczona, zła, wściekła aż mi się wyć chce. Idzie wiosna, a ja jestem chyba skazana na ciuchy typu worki, by zamaskować napuchnięte flaki
przyznaj martini, że to masakra jakaś
ja zawsze byłam raczej szczupła, ale swoje walory miałam, to jest kobiecy tyłek i kobiece uda , ale teraz to mogę się pożegnać z moimi 10-cioma parami obcisłych jeansów
jestem zrozpaczona, zła, wściekła aż mi się wyć chce. Idzie wiosna, a ja jestem chyba skazana na ciuchy typu worki, by zamaskować napuchnięte flaki
przyznaj martini, że to masakra jakaś
Ostatnio zmieniony ndz 14 lut, 2010 19:48 przez grubymiś, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
No way, ja się wybieram na dobieranie stanika w przyszłym tygodniu, bo w tym nie będę miała kiedy;) Nie dam się zmasakrować, od jutra znowu dieta, poprzednio schudłam piątaka, to teraz nie widzę innej opcji.
No i bułeczki z oliwą out:( Kupnego bezglutenowego pieczywa nie tknę, bo go nienawidzę, zresztą i tak mam bana na pszenicę, więc nawet sobie nic nie upiekę z tych mieszanek wszystkich, a mąka z amarantusa okazała się porażką.
No i bułeczki z oliwą out:( Kupnego bezglutenowego pieczywa nie tknę, bo go nienawidzę, zresztą i tak mam bana na pszenicę, więc nawet sobie nic nie upiekę z tych mieszanek wszystkich, a mąka z amarantusa okazała się porażką.
Życzę powodzenia.
Ja z tymi posiłkami, które polecam to kombinowałam tak: częściej, więc nie będzie czuć smrodu (po jedzeniu nie było), mniej, więc nawet jak organizm czegoś nie przyswaja, to się będzie mniej buntował i nie będzie przeciążony dużym posiłkiem, który będzie musiał trawić przez kilka godzin, późna kolacja, więc będę dostawać mniejsze wzdęcia z głodu (bo mam wrażenie, że nawet jak nie jestem głodna, to organizm tak właśnie odbiera noc). I nie wiem czy znasz zasadę, że jak masz określone godziny posiłków, to jesz kiedy ci wypada następny nawet wtedy, kiedy nie jesteś głodna, bo tym też się stresuje komputer główny. Ja się staram liczyć 2 godziny od końca posiłku. Chociaż widzę, że jak zjem więcej, to nie przeszkadza, żebym zjadła np. 15-20 minut później.
Jeszcze mi się takie coś przypomniało odnośnie tarczycy: jednym z objawów niedoczynności może być twarz maska. Nie wiem, co dokładnie znaczy i czy faktycznie ma coś wspólnego z twoimi problemami, ale podejrzewam, że jeżeli człowiek ma niedobory w organizmie, to wszystko może źle funkcjonować, łącznie z przysadką mózgową, która przecież wpływa na wytwarzanie hormonów.
Więc przy okazji: wyszły ci jakieś niedobory, zaburzenia w morfologii itd?
Miałaś robione hormony tarczycy? (Pisałam na poprzedniej stronie, ale ciebie w końcu nie zapytałam, gapa ze mnie)
I jak u ciebie z miesiączkami: regularne, nieregularne? bolesne? itd (przypominam, że jajniki też wytwarzają hormony)
Sorry, że wypytuję, ale sama mam problem z zebraniem swoich objawów. Bo niestety często niektóre rzeczy uważam za normalne i nie mówię o nich lekarzowi. Więc zwracam ci uwagę na rzeczy, które może powinnaś wziąć pod uwagę, gdy już u lekarza będziesz.
Jak ja będę szła do lekarza, to już wiem, że będę musiała sobie spisać i pójść z karteczką. Chociaż wiem, że głupio to będzie wyglądało.
Mam nadzieję, że nie zarzucam cię nazbyt informacjami.
Ja z tymi posiłkami, które polecam to kombinowałam tak: częściej, więc nie będzie czuć smrodu (po jedzeniu nie było), mniej, więc nawet jak organizm czegoś nie przyswaja, to się będzie mniej buntował i nie będzie przeciążony dużym posiłkiem, który będzie musiał trawić przez kilka godzin, późna kolacja, więc będę dostawać mniejsze wzdęcia z głodu (bo mam wrażenie, że nawet jak nie jestem głodna, to organizm tak właśnie odbiera noc). I nie wiem czy znasz zasadę, że jak masz określone godziny posiłków, to jesz kiedy ci wypada następny nawet wtedy, kiedy nie jesteś głodna, bo tym też się stresuje komputer główny. Ja się staram liczyć 2 godziny od końca posiłku. Chociaż widzę, że jak zjem więcej, to nie przeszkadza, żebym zjadła np. 15-20 minut później.
Jeszcze mi się takie coś przypomniało odnośnie tarczycy: jednym z objawów niedoczynności może być twarz maska. Nie wiem, co dokładnie znaczy i czy faktycznie ma coś wspólnego z twoimi problemami, ale podejrzewam, że jeżeli człowiek ma niedobory w organizmie, to wszystko może źle funkcjonować, łącznie z przysadką mózgową, która przecież wpływa na wytwarzanie hormonów.
Więc przy okazji: wyszły ci jakieś niedobory, zaburzenia w morfologii itd?
Miałaś robione hormony tarczycy? (Pisałam na poprzedniej stronie, ale ciebie w końcu nie zapytałam, gapa ze mnie)
I jak u ciebie z miesiączkami: regularne, nieregularne? bolesne? itd (przypominam, że jajniki też wytwarzają hormony)
Sorry, że wypytuję, ale sama mam problem z zebraniem swoich objawów. Bo niestety często niektóre rzeczy uważam za normalne i nie mówię o nich lekarzowi. Więc zwracam ci uwagę na rzeczy, które może powinnaś wziąć pod uwagę, gdy już u lekarza będziesz.
Jak ja będę szła do lekarza, to już wiem, że będę musiała sobie spisać i pójść z karteczką. Chociaż wiem, że głupio to będzie wyglądało.
Mam nadzieję, że nie zarzucam cię nazbyt informacjami.
Ostatnio zmieniony ndz 14 lut, 2010 20:13 przez Malia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Lekarze ignorują fakt, że różne osoby różnią się między sobą molekularną strukturą
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
Ja jestem chyba dziwna. Próbowałam już tych bezglutenowych i mi smakują. Może dlatego że nie jem ziemniaków i zwykłego chleba (tylko pełnoziarniste) już od sześciu lat? I może dlatego że bardziej mnie obchodzi, żebym schudła niż to, żeby jedzenie było przepyszne. Po za tym wyznaję zasadę: jeżeli to co jem mnie leczy i nie potrzebuję żadnych lekarstw w kapsułkach, to mogę się uważać za szczęśliwego człowieka.grubymiś pisze:Ojej, dla mnie ta dieta to straszna sprawa.
"Lekarze ignorują fakt, że różne osoby różnią się między sobą molekularną strukturą
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Mam wszystkie objawy ogarnięte - to znaczy wiem, ktore są dobre, a które są złe. Badania robiłam, robiłam, aż wreszcie w pewnym momencie powiedziałam sobie: STOP. To mi nic nie daje poza wiedzą o chwilowym stężeniu poziomów we krwi:). Odwołałam USG tarczycy, wracam do starego hasła "you are what you eat". No niestety, nawet człowiek bez moich problemów odżywiający się hamburgerami, kebabami i "warzywami na patelnię" zapadłby szybko na zdrowiu. Tak więc podjęłam decyzję - najpierw dieta, dość restrykcyjna, ale trudno, a jeśli to nie pomoże, zacznę się bawić w lekarzy specjalistów. Nie spieszy mi się. Na razie wyniki - poza hormonami, które trochę dryfują w stronę granic, ale jeszcze ich nie przekraczają - bardzo w porządku, zwłaszcza biorąc pod uwagę leki, które muszę stale brać.
Acha, o twarze masce możesz poczytać w necie pod hasłem "mask-like face". Gneralnie sprowadza się do tego, że jest to twarz nieokazująca emocji, z jakby unieruchomionymi mięśniami. Maska. Co ciekawe, jest kojarzona z tarczycą, parkinsonem i schizofrenią. Ja jej chwilowo nie posiadam maski, w pracy bym zauważyła:)
Acha, o twarze masce możesz poczytać w necie pod hasłem "mask-like face". Gneralnie sprowadza się do tego, że jest to twarz nieokazująca emocji, z jakby unieruchomionymi mięśniami. Maska. Co ciekawe, jest kojarzona z tarczycą, parkinsonem i schizofrenią. Ja jej chwilowo nie posiadam maski, w pracy bym zauważyła:)
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Ja uważam ziemniaka za jeden z największych wynalazków ludzkości:) Ale mi nie szkodzą w małych ilościach, więc nie mam wyrzutów.Malia pisze:Ja jestem chyba dziwna. Próbowałam już tych bezglutenowych i mi smakują. Może dlatego że nie jem ziemniaków i zwykłego chleba (tylko pełnoziarniste) już od sześciu lat? I może dlatego że bardziej mnie obchodzi, żebym schudła niż to, żeby jedzenie było przepyszne. Po za tym wyznaję zasadę: jeżeli to co jem mnie leczy i nie potrzebuję żadnych lekarstw w kapsułkach, to mogę się uważać za szczęśliwego człowieka.grubymiś pisze:Ojej, dla mnie ta dieta to straszna sprawa.
Próbuję - desperacko - łączyć: żebym schudła, ominęła, co zakazane, i żeby było przepysznie - to dla mnie ważne:). Nie mowię tutaj o obżeraniu się czekoladą, oczywiście, bo to akurat nie jest dla mnie jakaś straszna radość kulinarna, ale brakuje mi tego, że nie mogę teraz w ramach swojego detoksu jeść grzybów. Nie jest łatwo, ale, podobnie jak Ty, unikam dzięki temu kapsułkowego syfu (poza tym jednym, na który jestem być może skazana do końca życia - cholera wie)
Trzeci dzień bez słodyczy jest najtrudniejszy, później już z górki. Ja zauważyłam, że na diecie bezcukrowej (z niskim ig) to nawet zmienia się smak słodkich rzeczy. Nie wiem, jak jest u was, ale jeśli po miesiącu niejedzenia słodkiego zje się np. czekoladę, to ona nie ma smaku.grubymiś pisze:Kiedyś 3 dni bez cukru wytrzymałam. Wstyd przyznać, ale dla mnie to był wyczyn
Teraz jem słodycze, ale raczej nie miałabym problemu z ich wyeliminowaniem z diety. Prawie trzy lata wytrzymałam, więc bez słodkiego da się żyć.
Możecie sobie mówić, że się okłamuję, ale mam wrażenie, że jak nie mogę czegoś strawić i zjem słodkie, to trawienie się przyspiesza - wydziela się więcej soków trawiennych czy jakoś tak. Tak czuję.
"Lekarze ignorują fakt, że różne osoby różnią się między sobą molekularną strukturą
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Dobrze czujesz, ponieważ cukier, podobnie jak wszystkie "złe" węglowodany, kiepsko wpływa na pracę mózgu. Najpierw go pobudza, a potem zmula. Jak to narkotyk:)grubymiś pisze:A ja czuję, że jak się obeżrę słodyczami to nasilają się moje problemy neurologiczne:
Nie gadaj, tylko odstawiaj. Jak już bardzo bardzo koniecznie musisz czuć słodki smak, to pij wodę z miodem, przynajmniej będzie zdrowiej.
A najlepiej - poszukaj jakiegoś słodkiego owocu czy warzywa, które Ci smakuje, próbuj się oszukać w ten sposób. Albo machnij sobie kompot z jabłek - bez cukru, za to z dużą ilością przypraw (cynamon, wanilia, kordamon, co tam lubisz). Zalewasz jabłka zimną wodą i gotujesz na maleńkim ogniu przez 3-4 godziny. Z jabłek zostają kapcie, ale woda, w której pływają, jest słodkawa bez dosładzania cukrem.
A najlepiej - w ogóle przestawaj o tym myśleć, bo to jak szukanie substytutu marihuany:)
Miód może nasilić biegunki.martini pisze:Nie gadaj, tylko odstawiaj. Jak już bardzo bardzo koniecznie musisz czuć słodki smak, to pij wodę z miodem, przynajmniej będzie zdrowiej.
"Lekarze ignorują fakt, że różne osoby różnią się między sobą molekularną strukturą
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling