Witam wszystkich,
To mój pierwszy post dlatego też przy okazji chciałem się ze wszystkimi bardzo serdecznie przywitać.
Zacznę od tego, że od wczoraj uświadomiłem sobie, że jestem chory na celiakię i nie potrzebuję na to badań. Tym faktem jestem tak zszokowany a zarazem przerażony, że postanowiłem się was zapytać o poradę.
Urodziłem się w 1985 roku. Po okresie karmienia piersią dostałem biegunki. Była bardzo gwałtowana, intensywna, trwała miesiąc. Lekarze nie wiedzieli co to może być do momentu zbadania mnie na tolerancję glutenu. Okazało się, że choruję na celiakię i po zastosowaniu ścisłej diety obajwy uspokoiły się i ustąpiły.
Po 6 latach wysiłków ze strony rodziców (przestrzegania diety, robienia posiłków i męczarnie w załatwianiu produktów - wiadomo jakie to były czasy) lekarz (profesor) z kliniki w Zabrzu powiedział mojej mamie, że na podstawie kolejnego badania radośnie informuję ją, że choroba ustąpiła i od teraz mogę zacząć jeść normalnie jak rówieśnicy.
Minęło wiele lat..
Staram się z żoną o dziecko. Mamy z tym bardzo duże problemy. Oboje przeszliśmy już zabiegi chirurgiczne, wielokrotne badania, kilkadziesiąt pobrań krwi, a rezultatu dalej nie ma. Dlatego też czytam, sznupię co jeszcze można sprawdzić i na co jeszcze można się zbadać by w końcu się udało. Wczoraj doczytałem, że celiakia ma wpływ na płodność. No ale pomyślałem, że przecież ja jestem zdrowy. Tak mówiła mama i lekarz. No nic poczytam też i o tym. Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie, a raczej szok kiedy doczytałem, że celiakia jest chorobą dożywotnią
Zacząłem czytać dalej i nagle problemy które mam od wielu lat, takie jak:
- łojotokowe zapalenie skóry (żadne leki dermatologiczne nie przyniosły długoterminowych pozytywnych rezultatów),
- wieczne wzdęcia,
- przemęczenie, falujące ale okresowo bardzo wysokie mimo braku dużego wysiłku lub nawet jego braku,
- od kilku lat brak tolerancji na laktozę,
- nie trawię od kilku lat orzechów (wydalam całe jak po pogryzieniu),
- nie trawię od kilku lat cytrusów (wydalam całe jak po pogryzieniu),
znalazły swoje podłoże.
Mam też do was pytanie. Czy ktoś przechodził coś takiego jak ja? Może w tamtych czasach myślano, że ta choroba jest do wyleczenia? Czy robić jeszcze raz badanie czy od razu przejść na dietę? Myślę, że skoro już kiedyś zdiagnozowano u mnie tą chorobę to ameryki takie badania nie odkryją.
Czy komuś z was przejście na dietę poprawiły wyniki pod kątem płodności? Po badaniu nasienia mam wszystko dobrze (ilość, jakość, ruchliwość) ale brakuje mi morfologii.
Będę wdzięczny za odpowiedzi.