Wyjazdy

Jak sama nazwa wskazuje...

Moderator: Moderatorzy

skeepy
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: wt 28 lut, 2006 22:27

Wyjazdy

Post autor: skeepy »

Mam pytanie co do wyjazdów, jak radzicie sobie z wyjazdami na kilka dni np. za granice? Czy macie jakieś sposoby na zapewnienie sobie diety, czy raczej lepiej zapomnieć o jakich kolwiek wycieczkach??? :?
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

Ja, zwłaszcza jeśli jadę w nieznane mi miejsce, nie nastawiam się na to, że coś tam kupię, tylko niestety wlokę całe wyżywienie ze sobą. A że ograniczeń mam dużo, to chyba jest jedyne wyjście. Na miejscu to najwyżej jakiś jogurcik, natomiast chleb, ewentualnie makaron czy kaszę zawsze mam ze sobą. Ale pojawia się coraz więcej gotowych dań (zajrzyj do Sklepu http://sklep.celiakia.pl/index.php?cPat ... 59b23e14c0 ), to może być rozwiązanie dla tych co mogą jeść więcej niż ja...
Awatar użytkownika
olga
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 12
Rejestracja: wt 14 lut, 2006 12:47
Lokalizacja: wawa

Post autor: olga »

ja rowniez przewaznie woze ze soba najpotrzebniejsze rzeczy typu chleb maka itd, czasem da sie gotowac samemu czasem uzgodnic z "kuchnia" aby konkretne danie zrobic dla nas oddzielnie a czasem niestety trzeba sie ograniczac do rzeczy ktore sa pewne i nie eksperymentowac...:)
wierzę w Słońce, nawet kiedy nie świeci:)
skeepy
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: wt 28 lut, 2006 22:27

Post autor: skeepy »

Ale znając z doświadczenia, chleb bezglutenowy nie jest zbyt miekki, i nawet tuż po upieczeniu można powiedzieć że jest twardy i czerstwy, a co tu mówić po kilku dniach. Czy po kilku dniach w podróży nie zepsuje się??? Wiem oczywiście że można go odświeżać na parze, ale nie ma to sensu jeżeli ulegnie zepsuciu...
Awatar użytkownika
olga
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 12
Rejestracja: wt 14 lut, 2006 12:47
Lokalizacja: wawa

Post autor: olga »

no tak faktycznie jesli podrozuje sie np autokarem dosc dlugo to niestety najprawdopodobniej dlugo on zjadliwy nie bedzie, ale np jesli chodzi oprzechowanie go na miejscu to jesli nie mam lodowki w pokoju to prosze wlascicieli czy powiedzmy kucharki o przechowanie go.
wierzę w Słońce, nawet kiedy nie świeci:)
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Magdalaena »

Nie daj sie zgnębić i zmusić do siedzenia w domu (z powodu diety) ! Wyjeżdżałam na własną rękę samochodem i z objazdówką i doskonale sobie radziłam.
Po pierwsze zabieram chleb ryżowy (najlepiej taki light pakowany po dwie kromki w osobnym woreczku). Pieczony w domu jest lepszy, ale faktycznie szybko się psuje i kruszy.
Po drugie biorę też jakąś rezerwę do chleba (serek ?) i migdały lub orzechy na zupełnie czarną godzinę (nie psują się).
Po trzecie mam kartkę z tego forum z opisem tego czego nie mogę jeść. A w knajpach wybieram sałatki, mięso z grilla, owoce.
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
elola
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 214
Rejestracja: pn 24 paź, 2005 17:38
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: elola »

Mój syn jest właśnie na obozie sportowym. Wziął ze sobą gotowy chleb (przez parę dni można jeść nawet czerstwy, perspektywa wyjazdu jest dużo silniejsza :D ) i Sinlac firmy Nestle - na wszelki wypadek. Zabrał też na pierwsze dwa dni coś na obiad ale jak się okazało - panie kucharki doskonale podeszły do jego diety. Codziennie gotują mu osobno i zawsze dają mu coś innego. I co najważniejsze - nic złego się nie dzieje :lol:

Może na początek spróbuj w swojej miejscowości zjeść coś poza domem. Wiesz, chodzi o to żebyś spróbował jak to się załatwia i upewnił się, że jest to możliwe.

Nie rezygnuj z życia tylko dlatego, że masz dietę :!:
Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

elola pisze: Nie rezygnuj z życia tylko dlatego, że masz dietę :!:
Podpisuję się! Za mną mój pierwszy bezglutenowy wyjazd na narty.
Chlebek miałam swój - ryżowy. Wędliny, serek czy jogurty na śniadanie kupowałam w sklepie - normalnie jak w domu. Co do reszty - po prostu uważałam. Na stoku jadłam kiełbaskę pieczoną jak inni - tylko bez chleba. W każdej knajpie można kupić zwykle coś z grilla - wystarczy się tylko upewnić czy nie polewają posiłku żadnymi sosami zagęszczanymi mąką.

W maju jadę na wyjazd, na którym prawdopodbnie będę musiała wykupic wyżywienie. Jeszcze nie wiem jak to rozwiążę - na pewno zabiorę własny chlebek. Jeśli okaże się, że nie da się dogadać z paniami w kuchni, będę po prostu żywić się na mieście.
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

Ja jezdżąc na wczasy po prostu nie wykupuję wyżywienia - biorę swój chleb (w lodówce wytrzymuje spokojnie 2 tygodnie) i toster. Do tego kasza, makaron, płatki gryczane. A na miejscu - kupuje się tylko nabiał (serki, jogurty - wszędzie są takie same), ewentualnie na gorąco coś z mięs lub ryb w restauracji. Najtrudniejszy jest pierwszy raz, potem to już "z górki". Czasem są nawet zabawne sytuacje, jak trzeba wytłumaczyć w knajpce co się chce zjeść (a raczej czego się nie chce :D ), i że sałatka ma się składać tylko z sałaty, bez innych dodatków, bez majonezu. Ludzie czasem dziwnie patrzą, ale to już jest ich problem, nie mój. :lol:
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

Odpowiadam trochę na wyrost bo jestem świeża w tym temacie i w takiej sytuacji nigdy nie byłam - ale czasem trudno jest nie wziaść wyżywnia.
Jak się samemu organizuje wyjazd - nie ma problemu - zawsze można wybrać takie miejsce gdzie jest aneks kuchenny, lodówka i możliwość przyrzadzenia posiłku.

Gorzej (przynajmniej na razie tak mi się wydaje) jest z wyjazdami zorganizowanymi - w rodzaju konferencja, szkolenie - gdy wyjazd orgaznizowany dla całej grupy - wszyscy mieszkają w pensjonacie czy hotelu, w pokojach nie przystosowanych do tego, żeby posiłku w nich przygotowywać.
Co nie znaczy, że z tego typu wyjazdów trzeba rezygnować :wink:
Moja pani doktor, która na diecie bezglutenowej jest od 20 lat powiedziała, że uczestniczy we wszystkich sympozjach, konferencjach, jeździ na normalne wczasy - podstawą jest swój chlebek i patrzenie wnikliwie co podają na talerzu.
skeepy
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: wt 28 lut, 2006 22:27

Post autor: skeepy »

Dziekuje za rady, napewno przynajmniej część z nich wykorzystam niedługo w praktyce. :D
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Magdalaena »

Ola* pisze:Na stoku jadłam kiełbaskę pieczoną jak inni - tylko bez chleba.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie jem mielonych wędlin ze sklepu (jem domowe) - bałabym się, że mają w sobie paskudne glutenowe dodatki. Karkówka z grilla owszem, ale kiełbaska już nie.

Zresztą kluczem do wyjazdu zorganizowanego jest psychiczne przygotowanie się na zwiększone wydatki. Na kupienie własnego serka, kiedy wszystkim podają krokieciki, na ominięcie stołówkowych kotletów mielonych na rzecz zjedzenia gyrosa na talerzu na mieście, na przyniesienie własnych przekąsek zamiast konferencyjnych ciasteczek.
Zresztą akurat kilkudniową konferencję można przetrwać na chlebie z serkiem topionym i kartoflach z masłem.
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

Niestety muszę przyznać, że utzrymywanie diety na wyjazdach wcale tak proste nie jest jak mi się wydawało :(
Jak na razie dwa wyjadzy i dwie porażki. Mam nadzieje że już więcej błędów nie popełnie.
Jednego się nauczłam - trzeba bardzo, bardzo uważać na to co się je - zdecydowanie bardziej niż na początku myślałam. Choć przyznam że jest to dość dobijające jak okazuje się, że jedyne co możesz zjeść z całej gamy oferowanych przkąsek to frytki :evil:
Magdalaena pisze:
Ola* pisze:Na stoku jadłam kiełbaskę pieczoną jak inni - tylko bez chleba.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie jem mielonych wędlin ze sklepu (jem domowe) - bałabym się, że mają w sobie paskudne glutenowe dodatki. Karkówka z grilla owszem, ale kiełbaska już nie..
No i niestety - przekonałam się że miałaś 100% racji. Kiełbaska grillowana nieźle mnie załatwiła zaraz na początku wyjazdu.

Jeden z wyjazdów był zagraniczny - bardzo przydał mi się wątek z informacją o celiaki w językach obcych :D
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

No niestety, człowiek się uczy na własnych błędach. Pocieszające jest to, że im dalej, tym łatwiej :wink:
Co do kiełbasek z grilla, to jakoś nie mam złudzeń, że używana jest do tego raczej tania kiełbasa, czyli taka, która będzie mieć glutenowe wypełniacze. Jak kupuję w zaprzyjaźnionym sklepiku pod domem kiełbasę myśliwską za dwadzieścia parę zeta, po sprawdzeniu metki ze składem i po teście lugolem, to mogę ją sobie zrobić na grillu i nic mi nie będzie, ale raczej wątpię by właściciel budki z kiełbaskami był w stanie dużo zarobić, gdyby kupował drogie surowce... Life is brutal, niestety.
Ogólna uwaga do wyjazdów zagranicznych: nigdy nie należy zakładać, że produkt znany z polskiego rynku za granicą będzie miał podobny skład, trzeba z automatu sprawdzać skład wszystkiego. Nigdy bym np. nie zgadła, że można majonez zagęszczać skrobią pszenną (patrz mój post o Holandii), albo że można dodać laktozy do szynki czy do chipsów... Jak to mówią, podróże kształcą :D
Jeśli chodzi o wakacje zagraniczne, unikam ofert all inclusive, mimo że to wychodzi pewnie taniej, ale dla mnie za dużym stresem byłaby świadomość, że obiad w takiej ofercie mógłby się dla mnie okazać kompletnie niejadalny. Dlatego wybieram zwykle nocleg + śniadanie w wersji szwedzkiego stołu, zabieram ze sobą chlebki ryżowe + awaryjne smarowidła do chleba (masło orzechowe, migdałowe, z pestek słonecznika, jako że nie mogę też mleka, a więc i serków). Ze śniadania zwykle da się coś wybrać, a obiady i kolację jadam na mieście, na własną rękę, bo wtedy mam możliwość wyboru. Dobrze jest zawsze poczytać sobie wcześniej o kuchni danego kraju, żeby mieć jakieś pojęcie, a ja z zasady nie ruszam się za granicę bez książkowego przewodnika. Po pierwsze dlatego, że nie trawię zorganizowanych wycieczek grupowych i przeważnie zwiedzam na własną rękę, a po drugie dlatego, że w przewodnikach mają zwykle jakieś opisy restauracji w danym miejscu, to często pomaga znaleźć miejsce, gdzie mają jakiś większy wybór. Przewodniki przeważnie w księgarni wybieram też pod tym kątem, patrząc czy z ich opisów restauracij byłabym w stanie się zorientować i wiedzieć gdzie pójść. Zwykle to pomaga :)
Awatar użytkownika
Sonka
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 36
Rejestracja: wt 21 mar, 2006 14:17
Lokalizacja: skądinąd

Post autor: Sonka »

Posłuchajcie, jestem przed pierwszym wyjazdem z moim dzieckiem i prawdę mówiąc jestesm przerażona, niestety tym razem nie bede miała aneksu kuchennego do dyspozycji. Powiedzcie ile zabrać pieczywa? jedziemy na 4 pełne dni. To będzie jak koty za płoty przed nastepnymi wakacyjnymi wyjazdami. Jakie rzeczy zabrac na pewno. Niestety nie mam samochodu wiec wchodzi w rachube tylko niesienie na własnych plecach.
Poprosze o pare rad i trochę wsparcia, bo prawdę mówiąc organizacja jest na mojej głowie i troche sie w tym wszystkim pogubiłam ....
ODPOWIEDZ