Co prawda nie mogę jeść glutenowego jedzenia, ale jest to raczej niewygodne, bo zmusza do starannego sprawdzania co się je, niż dotkliwe psychicznie. Mamy tyle innych smakowitych dań, którymi mogę zastąpić te zakazane. Nie zawsze jest to zastąpienie bezpośrednie, bo taka np. pizza nie ma dobrego bezglutenowego odpowiednika.
Brakuje mi piwa, ale też raczej dlatego że jest popularne i łatwiej dostępne niż inne alkohole.
Mieszkam sama i gotuję tylko dla siebie, więc u mnie w domu w ogóle nie ma nic glutenowego.
Nie zarabiam dużo (w porównaniu do reszty moich kolegów ze studiów raczej przeciętnie), ale finansowo dieta nie jest dla mnie problemem. Zresztą z produktów ściśle bezglutenowych kupuję praktycznie tylko chleb (bochenek za 6 zł na trzy dni).
Celiakia w żaden sposób nie wpływa negatywnie na moje kontakty i spotkania i z innymi ludźmi czy na sposób spędzania wolnego czasu. Co prawda trzeba się pogodzić z tym, że w knajpie czasami nic dla mnie nie ma poza kawą, ale przecież nie przestanę przez to wychodzić na miasto. Zresztą jeśli gdzieś idę ze znajomymi, przeważnie wybieramy miejsce, gdzie ja coś mogę jeść.
Wyjeżdżam na wakacje kierując się przy wyborze atrakcyjnością miejsca, a dopiero potem zastanawiam się co tam będę jadła.
Choroba nie utrudnia mi pracy zawodowej (umysłowo - biurowej). No może tylko w części dotyczącej jedzenia poza domem - w bufecie nic dla mnie nie ma i muszę zabierać zawsze swoje śniadanie.
Ale przede wszystkim dobrze się czuję ! Nie mam aft, nie przeziębiam się za często, mam ładniejszą cerę, dobre wyniki badań - nie trapi mnie tysiąc innych drobnych dolegliwości, o których nie będę się tu rozpisywać.
Najwyżej co jakiś czas (ale rzadko) boli mnie głowa, jeśli nieświadomie zjem jakiś gluten.
W zasadzie jedynym konkretnym problemem jest to, że nie mogę normalnie przystępować do komunii, a załatwienie tej pod postacią wina wymaga przełamania psychicznych barier księży
![n ;-)](./images/smilies/004.gif)
Z żalem patrzę na lata kiedy nie wiedziałam, na co jestem chora - kiedy borykałam sie z różnymi choróbkami, zabraniano mi (omyłkowo) jeść słodycze, ponieważ się przeziębiałam musiałam strasznie na siebie uważać ...
Rozpisałam się to bo naprawdę chcę wiedzieć czy to mnie się tak "udało", czy inni chorzy na celiakię mają naprawdę większe problemy. Czy dla Was dieta też stała się takim niezauważalnym tłem ? Czymś o czym pamiętam, ale co nie jest najważniejsze dla organizacji mojego czasu, dla mojego życia ?