parę śmiesznych powiedzonek nauczycieli ode mnie z LO:
![n ->](./images/smilies/013.gif)
"K. ja Ci postawię 4 na koniec, bo tak wychodzi ale nie mów publicznie po francusku, dobrze?" (prof.od francuskiego)
![n ->](./images/smilies/013.gif)
"ja bardzo lubie cukierki, a na święta to sobie kupie te lepsze, te z wódką" (prof. od j.polskiego)
![n ->](./images/smilies/013.gif)
"D..., czy to że tak często chorujesz nie oznacza przypadkiem, że jesteś głupia?" - (prof. od fizyki)
![n ->](./images/smilies/013.gif)
''Teraz to już święty Boże nie pomoże...'' - przy braniu do odpowiedzi
''Niektórzy to chyba ślubowali żeby lektur nie czytać...'' (prof. od j.polskiego)
![n ->](./images/smilies/013.gif)
prof. od biologii - "1 godzina Biologii w tygodniu jest jak lizanie cukierka przez szybkę"
![n ->](./images/smilies/013.gif)
prof. od fizyki do kolegi - "jesteś jak kawałek smacznego mięska..."
Nie zapisałam w jakim to było kontekście, ale tego typu dziwne teksty to był standard na lekcjach fizyki.
![n ->](./images/smilies/013.gif)
pierwsza lekcja z prof. od fizyki : "ale rozmnażajcie się dobrze ? jeszcze nie teraz ale rozmnażajcie się"
padliśmy
![n ->](./images/smilies/013.gif)
znów prof. od fizyki: L"wy i tygryski to nie miłe ciapaski ale groźne bestie"
"Wenus...Wenus.. w jakiej fazie jest dzisiaj Wenus??"
"Zaraz Wam wyjdzie takie równanie, że Wam mózg w poprzek stanie"
"wiecie co to jest jesienna ślicznotka??" -i wyciąga kasztana "
P.S. prof. od fizyki był szczególny i trzeba mieć z nim lekcje, żeby do końca zrozumieć jego poczucie humoru
![n :P](./images/smilies/003.gif)
:)
na dziś tyle
![n :P](./images/smilies/003.gif)
może mi się coś jeszcze ciekawego przypomni:)
patrząc na te anegdotki, aż mi się szkoda robi, że w piątek skończyłam już LO...
![:(](./images/smilies/icon_sad.gif)