Bal (z glutenem)
Moderator: Moderatorzy
Bal (z glutenem)
Idę dziś na bal karnawałowy do zwykłej knajpy i zastanawiam się co ja tam będe jadła????????mam nadzieję że będą owoce /? Chociaż przy zapisywaniu mąż dopytywał czy będzie w menu coś bezglutenowego pan zapytał dla ilu osób mają przygotować? także zobaczymy co dadzą aczkolwiek przy takich masowych imprezach zawsze gdzieś to zanieczyszczenie jest albo ja jestem przewrażliwiona?
Czas jest najlepszym nauczycielem,
ale nieczęsto ma dobrych uczniów.
ale nieczęsto ma dobrych uczniów.
- little-angel
- Forumowicz
- Posty: 130
- Rejestracja: pn 26 gru, 2005 22:35
- Lokalizacja: Szczecin
Ja rowniez bylem na takim balu, wczoraj:) i oprocz owocow, to niestety nic nie moglem jesc. Podano jakas potrawke zageszczana maka i żurek o ktory juz nie mialem ochoty sie pytac, ale zapewne bezglutenowy nie byl. Na takich imprezach czuje sie troche nieswojo, bo ludzie patrza jakbym byl z innej planety. Ale przynajmniej świetnie sie na parkiecie bawilem, a to jest najwazniejsze:-)
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Niedawno byłam na bardzo eleganckim bankiecie i owoce (winogrona) były ułożone artystycznie z serami i słonymi paluszkamismerfetka pisze:ja byłam na bankiecie ostatnio i dali owoce i ciasto , wiec podejrzewam ze na takim balu tez beda owoce tak wiec nie ma koniecznosci noszenie czegos ze soba bo zawsze cos sie znajdzie
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Hehe, ja ostatni raz byłem w miejscu gdzie rozdawali obfitość jedzenia na początku grudnia. Na początku byłem ostrożny - sam żółty ser (nie wiedziałem wtedy jeszcze, że kazeina mnie niszczy). Potem byłem zniszczony i dossałem się do wędlin (a nie miałem przy sobie jodyny). Potem nie mogłem się już powstrzymać i dopychałem wyjmowanymi spod wędlin kawałkami zielonej sałaty, na których nie było widać okruchów. Skończyłem potwornie obżarty i rozbity psychicznie, ale upiekło mi się, bo to nie było rozbicie odglutenowe , tylko odkazeinowe (również nieprzyjemne i wyłączające mnie np. z aktywności towarzyskiej, ale mimo wszystko mniej nieprzyjemne). Od tamtej pory nie chodzę w miejsca, gdzie częstują smakowicie wyglądającym jedzeniem . Właściwie gluten uczynił mnie chyba w pewnym stopniu mizantropem, bo towarzyskie spotkania z ludźmi kojarzą mi się wyłącznie z podłym samopoczuciem.
Ostatnio zmieniony sob 07 lut, 2009 17:12 przez titrant, łącznie zmieniany 2 razy.
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
Może dlatego, że tamten wątek nie służy komentowaniu tylko informowaniu...
● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
Ja byłam wczoraj na weselu i siostrzenica Pana młodego też jest "bezglutkiem", więc miałam nadzieję, że coś będzie dla nas bezpiecznego do jedzenia. Podają obiad i co?? Musiałam jeść suche ziemniaki, myślę - może potem coś podadzą, niestety nic. Nawet owoców nie było (no niby były, ale ktoś był pierwszy i zjadł )
Jak moja siostra miała wesele, to były specjalnie dla mnie dwa torty, a tu nic. No trudno, ale najbardziej mnie przeraził widok jak ta siostrzenica (10 lat) zajadała się tortami, paluszkami i ogólnie wszystkim. Normalnie siedziała przy mamie i mama nic na to nie mówiła, pozwoliła jej, tak samo babcia. Chyba to, że kiedyś lekarze walczyli o jej życie (zanim wykryto celiakię) nie pomogło.
Przepraszam, że odeszłam od tematu, ale musiałam się wygadać, bo już nie mogłam wytrzymać.
Jak moja siostra miała wesele, to były specjalnie dla mnie dwa torty, a tu nic. No trudno, ale najbardziej mnie przeraził widok jak ta siostrzenica (10 lat) zajadała się tortami, paluszkami i ogólnie wszystkim. Normalnie siedziała przy mamie i mama nic na to nie mówiła, pozwoliła jej, tak samo babcia. Chyba to, że kiedyś lekarze walczyli o jej życie (zanim wykryto celiakię) nie pomogło.
Przepraszam, że odeszłam od tematu, ale musiałam się wygadać, bo już nie mogłam wytrzymać.
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 227
- Rejestracja: wt 04 paź, 2005 12:15
Mamy ten sam problem.Idziemy na wesele 12 czerwca.Próbowałam sie porozumieć z właścicielką restauracji ale niestety,usłyszałam że nie będzie nic specjalnego dla naszej córki.Najbardziej drażni brak chęci porozumienia z tej drugiej strony.Cóż po raz kolejny przekonuję się ,że to temat nie do przejścia,przynajmniej w Sosnowcu.Dodam ,że byliśmy na weselach w Warszawie i Ostrowcu i tam dało się dopasować menu dla córki.
Mama 26-letniej Moniki,córka chora praktycznie od urodzenia.Zdiagnozowana celiakia 2004 r.wrzesień/październik.12 lat zabiegów o zdrowie dziecka...