Byliśmy z mężem w tym hotelu w listopadzie. Pojechaliśmy na rekonesans, sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak, jak p. Maria Puscas (z firmy turystycznej organizującej te wczasy) zapewnia. Oprowadzono nas i po hotelu i po kuchni. Kuchnia ogromna, z wieloma osobnymi pomieszczeniami, dlatego jest w stanie zapewnić bezglutenowość posiłków, pomimo tego, że sami codziennie wypiekają glutenowe pieczywo. Naocznie widziałam, że kucharze pilnują, aby skład poszczególnych dań zgadzał się z recepturą - gotują zawsze z kartką z wypisanym składem potrawy (pomimo tego, że zapewne gotowali to samo już setki razy) - po to, aby przez nieuwagę nie dodać czegoś innego. Na takiej (zafoliowanej) kartce mają kolorami zaznaczone alergeny które w danym daniu występują i takie których nie ma prawa tam być. Tak więc jeśli chodzi o bezpieczeństwo to wydaje mi się, ze można im zaufać. Manager hotelu zapewniała, że raz w miesiącu przyjeżdża przedstawiciel węgierskiego stowarzyszenia celiaków i doszkala ew. nowych pracowników.
Posiłki są trzy, w formie szwedzkiego bufetu. Śniadanie, lunch (tylko zupa - ale za to dwie do wyboru), obiadokolacja. Na stołach poukładane są poszczególne dania w podgrzewaczach - kilka ciepłych do wyboru (są sektory glutenowe i bezglutenowe). Przed każdym daniem stoi kartka z oznaczonymi alergenami (gluten, mleko, laktoza, jaja, soja, cukier, niskotłuszczowe itp). Warto wiedzieć, że wino i soki które zamówi się u kelnera siedząc przy stoliku, jest osobno płatne. Natomiast to co nałożymy i nalejemy przy bufecie szwedzkim - jest w cenie.
Obiecano, że jeśli zbierze się grupa co najmniej 21 osób, to odbędzie się pokaz bezglutenowego pieczenia. Myślę, że może to być ciekawe doświadczenie
![n ;)](./images/smilies/004.gif)
Pani Maria Puscas będzie tłumaczem (jest to Polka od 30 lat mieszkająca na Węgrzech).
Z ciekawostek kulinarnych - jadłam bezglutenowe ptysie i bezglutenowy strudel z jabłkami.