Synek rośnie dobrze, utyłam tyle, co trzeba i teraz tylko mam nadzieje, że po urodzeniu tez z nim będzie wszystko super.
Co do zaciążenia z nietolerancjami pokarmowymi, to czytalam badania jakiegoś amerykańskiego naukowca, który pisał, że zatrute toksynami (a gluten, to przecież dla nas trucizna!) i osłabione ciało potencjalnej matki samo się broni przed dodatkowym obciążeniem jakim jest ciąża. To się wydaje logiczne.
Przyznam też, że tak jak od tych kilku lat miałam dużą wrażliwość, to teraz tym bardziej: wystarczy dosłownie okruch i mam spore kłopoty.
Po moim przykładzie widać więc, że... gluten precz i do roboty! Życzę szczęścia w staraniach o Dzidzie wszystkim, którzy na dziecko czekają!
...a! i trzymajcie za nas kciuki, żeby Synek urodził się zdrowy, mimo, że jego mama taka "niedorobiona"
[/b]
mocniutko!
:=D>: :=D>: :=D>: 
